Mieszkańcy Szczytna i okolic nagle usłyszeli potężny huk. Jest wyjaśnienie wojska

W poniedziałek po południu mieszkańcy Szczytna i okolicznych miejscowości usłyszeli potężny huk. Z przekazywanych przez wojsko informacji wynika, że nie ma powodów do niepokoju. Hałas miał prawdopodobnie związek z natowskimi ćwiczeniami.

Huk mieszkańcy Szczytna (woj. warmińsko-mazurskie) i okolic usłyszeli w poniedziałek około godziny 16.  - Słychać było go nawet w Rudce u mojego ojca - przekazał lokalnemu "Tygodnikowi Szczytno" jeden z czytelników. Rudka jest oddalona od miasta o około 6 km. Pod postem tygodnika pojawiło się więcej komentarzy na temat hałasu. "W Kozłowie też usłyszeliśmy, 20 km od Szczytna" - pisze jedna z użytkowniczek Facebooka. Kolejna osoba donosi, że huk był słyszalny także w Orzynach, około 15 kilometrów od Szczytna. 

Zobacz wideo "Mistrzowie partactwa", Niemcy zbierający truskawki i "nie" dla migrantów, czyli Morawiecki w Łochowie [SKRÓT]

Huk w Szczytnie. Co słyszeli mieszkańcy? Wojsko wyjaśnia

"Hałas zaniepokoił wielu mieszkańców Szczytna. Tym bardziej, że chwilę później nad centrum Szczytna pojawiły się kłęby dymu. Zapalił się blok przy ulicy Polskiej w Szczytnie (budynek naprzeciwko Miejskiego Domu Kultury). Służby nie wiążą tych zdarzeń ze sobą" - relacjonuje "Tygodnik Szczytno".

Wszystko wskazuje na to, że hałas wywołał jeden z samolotów, który bierze udział w ćwiczeniach Air Defender. Sprawę w rozmowie z naTemat.pl skomentowała ppłk Magdalena Busz, zastępczyni rzecznika prasowego Dowódcy Generalnego RSZ. Z przekazanych przez nią informacji wynika, że w samoloty biorące udział w ćwiczeniach w poniedziałek weszły w przestrzeń powietrzną Polski. Prawdopodobnie to jeden z nich był słyszany w Szczytnie i okolicach. - Także myślę, że to mogło być to. To są głównie myśliwce, a w tym ćwiczeniu bierze udział 100 samolotów z USA - przekazała ppłk Busz.

Ćwiczenia "Air Defender 23". Przygotowania trwały latami 

W poniedziałek nad Niemcami rozpoczęły się manewry lotnicze "Air Defender 23". Ćwiczenia pod niemieckim przywództwem, których celem jest poprawa współpracy między siłami powietrznymi państw NATO, zahaczą także o Polskę. Potrwają do 23 czerwca. W manewrach uczestniczy około 250 samolotów z 30 krajów członkowskich NATO. Sojusz ćwiczy scenariusz na podstawie artykułu 5, czyli tak zwanej "klauzuli o wzajemnej pomocy", zgodnie z którą atak na jednego z członków organizacji jest równoznaczny z atakiem na wszystkich. Same USA wysłały 100 samolotów. W ćwiczeniach bierze udział ponad 10 tysięcy wojskowych.

Przygotowania trwały kilka lat. Sytuacja kryzysowa ćwiczona jest w trzech strefach lotniczych: na północy i wschodzie kraju oraz nad Badenią-Wirtembergią. "Air Defender 23" stanowi poważne wyzwanie dla regularnego ruchu lotniczego. Może dojść do licznych opóźnień lotów, a także nieuchronnych zmian tras. Ćwiczenia obejmują między innymi symulację walk z wrogimi odrzutowcami i wsparcie powietrzne dla wojsk lądowych, a także przechwytywanie pocisków średniego zasięgu. Stany Zjednoczone wysłały w tym celu myśliwce wielozadaniowe F-35, opracowane przez koncern Lockheed Martin, które są zdolne do zwalczania celów powietrznych, lądowych i morskich. Manewry "Air Defender 23" służą też dalszemu rozwijaniu obrony powietrznej na wschodniej flance NATO. Samoloty wojskowe pojawią się nad Polską, Czechami, Rumunią oraz krajami bałtyckimi.

Więcej o: