Śmierć ciężarnej Doroty. Pełnomocniczka rodziny: Lekarze nie brali pod uwagę wywołania poronienia

- Pozbawiono ją prawa wyboru, prawa decyzji o tym, czy chce ryzykować swoim życiem, czy też zdecyduje się na terminację ciąży na tym etapie. Ciąży, która i tak nie miała szans - powiedziała na antenie TVN24 mec. Joanna Budzowska, pełnomocniczka rodziny zmarłej Doroty. Kobieta była w piątym miesiącu ciąży.

Kilka dni temu media obiegła informacja o śmierci ciężarnej Doroty. 33-latka zmarła w nocy z 23 na 24 maja podczas pobytu w Podhalańskim Szpitalu Specjalistycznym im. Jana Pawła II w Nowym Targu (woj. małopolskie). Kobieta była w piątym miesiącu ciąży. Z relacji jej rodziny i adwokatki zajmującej się sprawą wynika, że lekarze nie zdecydowali się wykonać aborcji, mimo że życie Doroty było zagrożone. O śmierci 33-latki wskutek wstrząsu septycznego mówiła na antenie TVN24 mec. Jolanta Budzowska, pełnomocniczka rodziny zmarłej.

Zobacz wideo Oto do czego prowadzi całkowity zakaz aborcji. Salwador powinien być dla Polaków ostrzeżeniem

Pełnomocniczka rodziny zmarłej Doroty: Pozbawiono ją prawa wyboru

Mec. Jolanta Budzowska jest również pełnomocniczką rodziny ciężarnej Izabeli z Pszczyny, która zmarła w 2021 roku. - W obu przypadkach w mojej ocenie mamy do czynienia z błędem medycznym, z postępowaniem, które było niezgodne z algorytmami postępowania w takich sytuacjach. Lekarze nie zapobiegli śmierci, chociaż wszystko wskazuje na to, że można było zapobiec śmierci obu tych pacjentek - powiedziała prawniczka. Jak dodała, nie może przesądzać o tym, co kierowało medykami. Jednocześnie podkreśliła, że "w przypadku pani Izabeli są dowody świadczące o tym, że lekarze obawiali się odpowiedzialności za nielegalną aborcję". - Natomiast w przypadku pani Doroty niewiele na to wskazuje. Aczkolwiek z tych faktów, o których już dzisiaj wiemy, można wnioskować, że lekarze od samego początku nie brali w ogóle pod uwagę takiego sposobu postępowania, leczenia, którego elementem byłoby wywołanie poronienia - zaznaczyła w rozmowie z TVN24.

Mec. Budzowska opowiedziała również o tym, co działo się, kiedy 33-letnia Dorota trafiła do szpitala w Nowym Targu. - Stwierdzono w badaniu całkowite bezwodzie, a mimo to utrzymywano ją i jej męża w przekonaniu, że istnieją realne szanse na utrzymanie ciąży i że jedynym leczeniem, które zaproponowano - reżim łóżkowy - da się zapobiec ewentualnym niekorzystnym następstwom dla płodu i dla niej - powiedziała. Prawniczka podkreśliła też, że lekarze mieli nie poinformować ani pacjentki, ani jej męża, że "szanse na utrzymanie ciąży są minimalne, jeżeli nie żadne". - A w jej przypadku każdy dzień, każda godzina może nieść ogromne ryzyko utraty życia i zdrowia, co się ziściło - zaznaczyła, dodając, iż "pogwałcono podstawowe prawa pacjentki".

W konsekwencji pozbawiono ją prawa wyboru, prawa decyzji o tym, czy chce ryzykować swoim życiem, czy też zdecyduje się na terminację ciąży na tym etapie. Ciąży, która i tak nie miała szans

- stwierdziła w rozmowie z TVN24.

"Stan pani Doroty był już krytyczny, to była ciężka kwasica metaboliczna"

Pełnomocniczka rodziny zmarłej Doroty mówiła na antenie TVN24, że lekarze nie wiedzieli, kiedy płód obumarł, "bo nie było to odpowiednio monitorowane". - W tym samym czasie stan pani Doroty był już krytyczny, to była ciężka kwasica metaboliczna, potwierdzona przez anestezjologa. Robiono wszystko, by utrzymać ją przy życiu, a mimo to upłynęły jeszcze dwie godziny, kiedy wykonano telefon do wojewódzkiego konsultanta do spraw ginekologii i położnictwa, który zatwierdził czy też samodzielnie podjął decyzję o tym, że należy ze wskazań życiowych usunąć już na tym etapie macicę wraz z płodem - przekazała mec. Budzowska i podkreśliła, że nie ma takiego wymogu, aby takie decyzje podejmował konsultant wojewódzki, ponieważ każdy lekarz, kierując się dobrem pacjenta, może o tym zadecydować.

Takie decyzje powinny być podjęte daleko wcześniej. Ta sytuacja pozwala mi wnioskować, że ta decyzja o terminacji ciąży, nawet już martwej, nastręczała lekarzom w Nowym Targu naprawdę ogromnych, niezrozumiałych trudności

- zauważyła prawniczka.

***

Więcej o: