Suczka Luna zamieszkała na bydgoskim SOR-ze. Ludzie krytykują: "Najgorszy z pomysłów". Co na to ekspertka?

Kilkumiesięczna Luna od kwietnia jest psiterapeutką Oddziału Klinicznego Medycyny Ratunkowej, Szpitala Uniwersyteckiego nr 2 im. Dr. Jana Biziela w Bydgoszczy. Media informują, że to stałe miejsce pobytu psa, co budzi wątpliwości ekspertów. - Brak oparcia w opiekunie, który rozumie komunikację psa i odpowiednio reaguje, minimalizując wyzwania w otoczeniu, zrzuca całą odpowiedzialność na psa, co w konsekwencji może skutkować agresją lub depresją zwierzęcia - ocenia w rozmowie z Gazeta.pl Magdalena Nawarecka-Piątek ze stowarzyszenia Zwierzęta Ludziom.

Od 4 kwietnia Luna na stałe mieszka z zespołem Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w szpitalu Uniwersyteckim nr 2 im. Biziela w Bydgoszczy. Jak informuje ''Tygodnik Bydgoski", przyzwyczaja się tam do zapachów płynów odkażających, dźwięku kardiomonitorów, syren karetek. "Od samego początku pod czujnym okiem trenera cały personel szkolony jest, jak postępować z psem" - czytamy.

 

Jedna z pielęgniarek szpitala, posługująca się nickiem Siostra Bożenna, napisała na Facebooku, że szczeniak pomoże także w odreagowaniu stresu personelowi, a z czasem także pacjentom, którzy pojawiają się na SOR-ze. 

W środę 7 czerwca miało odbyć się spotkanie z Luną, ale - jak przekazała Kamila Wiecińska ze Szpitala Uniwersyteckiego nr 2 im. dr. J. Biziela w Bydgoszczy - zostało ono odwołane.

Stały pobyt zwierzaka na SOR-ze budzi wątpliwości ekspertów i internautów. "Zdecydowanie lepszym pomysłem byłoby zatrudnienie osoby, która ma już dorosłego, wyszkolonego psa i będzie z nim przychodzić na kilka godzin dziennie. Ten szczeniak będzie mieć wielu opiekunów, każde będzie go prowadzić po swojemu, wg swoich własnych zasad i przekonań" - czytamy w komentarzach pod postem pielęgniarki.

"Pamiętajcie tylko, że Luny dobrostan też jest ważny. Ona u Was też pracuje i wszystko bardzo silnie odbiera. Też się stresuje. Dbajcie o siebie wzajemnie", "Ciekawe, jak ten pies ma odreagować stres po takim czochraniu przez różnych ludzi, bez uwzględnienia, czy w ogóle ma na to ochotę... Najgorszy z pomysłów, na jaki ostatnio wpadli ludzie! Znowu zwierzę potraktowane jako rzecz..." - brzmią kolejne wpisy. O zasadność takiego rozwiązania spytaliśmy więc ekspertkę. 

"Pies, który nie ma relacji z opiekunem, może stać się agresywny"

Jak tłumaczy w rozmowie z Gazeta.pl Magdalena Nawarecka-Piątek ze stowarzyszenia Zwierzęta Ludziom, pies może podejść do egzaminu z dogoterapii, gdy skończy dwa lata. Jak podkreśla, nie każdy przedstawiciel nawet najbardziej spokojnej rasy będzie miał osobowość, która pozwoli na pracę terapeutyczną. Wielu psom kontakt z obcymi ludźmi nie sprawia przyjemności, może być też stresujący. 

- W czasie przygotowania do dogoterapii dorosły pies przechodzi testy psychiczne PADA, w których trakcie sprawdzane są reakcje i emocje psa w nowym miejscu, w różnych sytuacjach i z różnymi osobami. Sprawdza się również, jak pies czuje się wobec presyjnych zachowań ze strony człowieka (np. przytrzymanie, przytulenie) i to, jak pies sobie radzi po trudnym dla niego wydarzeniu, jakie ma mechanizmy na odstresowanie się - tłumaczy.

Kolejnym istotnym faktem jest kwestia opiekuna zwierzęcia i ich relacji. Ekspertka zwraca uwagę, że szczególnie u szczeniaków proces budowania relacji z właścicielem jest bardzo istotny z punktu jego rozwoju. - Brak oparcia w opiekunie, który rozumie komunikację psa i odpowiednio reaguje, minimalizując wyzwania w otoczeniu, zrzuca całą odpowiedzialność na psa, co w konsekwencji może skutkować agresją lub depresją zwierzęcia - dodaje ekspertka. 

Stowarzyszenie Zwierzęta Ludziom udowadnia, że można prowadzić dogoterapię w szpitalach w sposób bezpieczny. Idealnym przykładem może być tutaj jeden z członków organizacji - Blant - który ze swoją opiekunką odwiedza dzieci w Centrum Zdrowia Dziecka, w Klinice Budzik i innych szpitalach Warszawskich.

Więcej o działaniach stowarzyszenia można przeczytać tutaj.

Więcej o: