Ta strona zawiera treści przeznaczone wyłącznie dla osób dorosłych
W październiku zeszłego roku 16-letnia córka Agnieszki poszła na komisariat i zgłosiła funkcjonariuszom, że od dziesięciu lat znęca się nad nią matka. Nastolatka opowiedziała wówczas, że kobieta ją wyzywa, drwi, bije, kopie, dusi, a nawet próbowała podtapiać. Zeznała, że na to wszystko nie reagował jej ojciec, a czasami sam bił. Dziewczyna trafiła do rodziny zastępczej, a ponad trzy miesiące później powiedziała, że matka miała ją wielokrotnie gwałcić - już w przedszkolu miała wpychać jej do pochwy pogrzebacz, później miała to robić m.in. szklanką, która miała pęknąć i ją zranić.
Agnieszka nie przyznaje się do zarzutów. Jak twierdzi, córka to wszystko zmyśliła, aby zemścić się za to, że zabroniła jej wyjść z domu i zabrała telefon. Biegły ginekolog, który badał 16-latkę, orzekł, że jest ona dziewicą, nie znalazł też żadnych blizn i uszkodzeń w okolicach narządów płciowych. Choć - jak uważa - to jeszcze nie zamyka sprawy. Śledczy przeprowadzili też badanie wariografem - wynika z niego, że 38-latka nie znęcała się na córką.
Po tym, jak 16-latka opowiedziała, że matka miała ją gwałcić, Agnieszka trafiła do wrocławskiego aresztu, gdzie spędziła dwa miesiące. Z reportażu opublikowanego w środę przez Onet wynika, że kiedy osadzone dowiedziały się, o co oskarżana jest kobieta, zgotowały jej piekło. 38-latka, która zgodziła się na publikację wizerunku, wyznała, że w areszcie miała zostać zgwałcona. Była też wielokrotnie bita.
Biją ją. Agnieszka próbuje się bronić. Ale one mają przewagę. Potem Kaśka wychodzi. To ta drobniejsza, farbowana blondyna z chustą na głowie i bliznami na twarzy jak po ospie. Staje na czatach. Agnieszka zostaje sama z Wandą, która chwyta za butelkę szamponu. Nie ma już sił się bronić. Czuje tylko odór pochylającej się nad nią kobiety i słyszy jej gruby głos: "To na zlecenie organu ścigania". Wtedy odór zamienia się w ból
- opisuje Onet. Po tym zdarzeniu kobieta nie miała siły sama dojść do celi. Miała też poinformować strażniczkę o tym, co się stało. - Powiedziała, że [...] dzisiaj i tak mi nikt nie pomoże, bo nie ma lekarza - podkreśliła Agnieszka. Jak dodaje, o gwałcie miała powiedzieć trzem osobom: strażniczce, wychowawcy i psycholożce. Jednak nikt nie zareagował. Pełnomocnik 38-latki Wojciech Kasprzyk przekazał portalowi, że nikt nie wpisał do dokumentacji informacji o zgłoszeniu gwałtu. - Inaczej w przypadku kontroli mieliby poważne problemy, że nic z tym nie zrobili - zaznaczył.
Agnieszka opowiedziała Onetowi również o pobiciach. Osadzone miały ją zwabić do innej celi i tam miały pobić. Po przeniesieniu na inny blok kobieta, z którą trafiła do jednej celi, dowiedziała się, o co 38-latka jest oskarżana. - Wtedy mnie pobiła i pocięła. Wyjęła szczoteczkę do zębów zakończoną ostrzami z maszynki do golenia. Zaczęła nią wymachiwać. Gdy się broniłam, dostałam po rękach - powiedziała. Agnieszka wyznała, że bała się zasypiać, modliła się, aby obudzić się jako pierwsza. - Biła mnie codziennie. Wprowadzała jakieś głupie zasady. Nie mogłam myć sztućców w zlewie, tylko w sedesie. Zabierała mi bieliznę. Sikała na moje rzeczy - zaznaczyła.
Kobieta wyszła z aresztu po dwóch miesiącach. - Nic już nie będzie takie samo. Czuję, jakby coś we mnie umarło - podkreśliła. Agnieszka ma koszmary, krzyczy przez sen. 38-latka próbowała też popełnić samobójstwo. W ostatniej chwili powstrzymał ją przed tym mąż. O tym, co ją spotkało, po raz pierwszy opowiedziała w "Uwadze" TVN. Wtedy Ministerstwo Sprawiedliwości wysłało pismo z prośbą o zbadanie sprawy do Sądu Okręgowego we Wrocławiu. - Niestety, te osoby, które mogłyby mieć wiedzę na temat tej sprawy, nie przebywają już w zakładzie karnym. Sędzia penitencjarny dokonał więc ustaleń na podstawie informacji z centralnego zarządu służby więziennej oraz rozmów z funkcjonariuszami. W ramach tych ustaleń sędzia nie stwierdził żadnych nieprawidłowości - powiedział Onetowi rzecznik prasowy Marek Poteralski. Jak dodał, o tym, czy zostało popełnione przestępstwo, zdecyduje śledztwo.
Wojciech Kasprzyk, pełnomocnik Agnieszki, przekazał, że jest świadek, który chce potwierdzić wszystkie informacje. - Ta osoba poprosiła nas o zanonimizowanie jej danych personalnych, ponieważ boi się, że ją zabiją w zakładzie karnym. Jeśli prokuratura się na to zgodzi, będzie zeznawać - wyjaśnił.
Cały reportaż można przeczytać na stronie Onetu.
***