Rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji przekazał, że zakończyły się czynności dyscyplinarne dotyczące wypadku radiowozu w Dawidach Bankowych. - Koniecznym było umorzenie postępowania dyscyplinarnego przed ukaraniem dowódcy patrolu, gdyż przestał on podlegać orzecznictwu dyscyplinarnemu - poinformował, cytowany przez tvn24.pl, Sylwester Marczak. Jak ustalił portal, funkcjonariusz ten "przestał podlegać orzecznictwu dyscyplinarnemu", ponieważ przeszedł na emeryturę. Oznacza to, że nawet jeśli zostanie skazany przez sąd prawomocnym wyrokiem, nie straci uprawnień emerytalnych.
Sylwester Marczak dodał, że "drugiego policjanta uznano winnym popełnienia czynu, za który obwiniony poniósł odpowiedzialność dyscyplinarną". Serwis tvn24.pl podaje, że funkcjonariusz ten otrzymał "jedną z najwyższych możliwych kar przewidzianych w postępowaniu dyscyplinarnym". Nie jest jednak wiadomo, jaka dokładnie to była kara. Artykuł 134 Ustawy o policji przewiduje następujące kary:
Tvn24.pl zaznacza, że policjant pozostał w służbie.
Sylwester Marczak zaznaczył także, iż odrębne postępowanie karne prowadzi prokuratura. Przypomnijmy, policjanci usłyszeli zarzuty z art. 231 paragrafu 1 Kodeksu karnego oraz art. 177 par. 1 Kodeksu karnego. Pierwszy z nich dotyczy nadużycia władzy przez funkcjonariuszy publicznych, a drugi - spowodowania wypadku komunikacyjnego.
W nocy z 2 na 3 stycznia grupa nastolatków zawiadomiła policję o pożarze na polach w Dawidach Bankowych. Po interwencji mundurowi wejść do radiowozu 19-latce. Przestraszona dziewczyna zabrała ze sobą młodszą o dwa lata koleżankę. Policjant kierujący radiowozem stracił panowanie nad autem i uderzył w drzewo. Pasażerki zostały ranne. - Udało jej się wyjść, wysiadł policjant - tak jakby chciał sprawdzić, czy im się nic nie stało. Zobaczył, że żyją i powiedział: a teraz spier***ać - relacjonowała matka jednej z dziewczyn. Funkcjonariusze byli trzeźwi podczas wykonywania służby. Nie udzielili jednak pomocy rannym nastolatkom ani nie wezwali karetki. Jak informowała policja, "uzyskały one pomoc medyczną we własnym zakresie". Jedna z dziewczyn miała złamany nos z przemieszczeniem oraz potłuczenia na całym ciele. Jej matka informowała, że stan psychiczny córki jest zły. Druga nastolatka złamała rękę.