Coraz więcej osób z całej Polski chce wziąć udział w Marszu 4 czerwca w Warszawie. Wiadomo, że do stolicy kraju wybierają się m.in. Polacy, którzy na co dzień mieszkają w Niemczech. Na tym nie koniec, bo na marsz Platformy Obywatelskiej i Donalda Tuska stawią się także górale.
Prawo i Sprawiedliwość od lat wygrywa w południowej Polsce, a regiony te określane są nawet "bastionem PiS". Jak jednak zaznacza Weronika Smarduch, która jest wiceszefową Platformy Obywatelskiej w Małopolsce, sytuacja ta powoli zaczyna się zmieniać, o czym świadczy spora liczbą chętnych osób, które deklarują przyjazd do Warszawy na niedzielny marsz.
- Łącznie będzie nas z Podhala na marszu minimum 100 osób. Chętni na wyjazd zgłaszali się do nas od kilku tygodni. Łącznie więc z Nowego Targu wyjadą dwa autobusy. Będą w nich mieszkańcy Rabki, Zakopanego i Nowego Targu. Kolejne kilkadziesiąt osób zdeklarowało, że zbiera się w mniejsze grupki i jedzie na własną rękę autobusami i pociągami. Jeszcze inni jadą własnymi samochodami - powiedziała w rozmowie z Onetem.
Smarduch dodała, że jest to dowód na to, że "w górach żyją nie tylko osoby, które popierają PiS". Jej zdaniem w regionie rośnie liczba osób, które wcześniej popierały partię Jarosława Kaczyńskiego, ale zniechęciły się do niej obserwując sytuację w Polsce. - Górale to w dużej mierze ludzie przedsiębiorczy, którzy prowadzą swoje biznesy. Potrafią liczyć i wiedzą, kiedy ktoś działa na ich szkodę, a kiedy na pożytek - podkreśliła.
Marsz organizowany w niedzielę 4 czerwca w Warszawie odbędzie się pod hasłem "Przeciw drożyźnie, złodziejstwu i kłamstwu". W antyrządowej manifestacji, której pomysłodawcą jest Donald Tusk, udział wezmą przedstawiciele różnych ugrupowań opozycyjnych. Uczestnicy marszu mogą zbierać się od godziny 11:00 na placu Na Rozdrożu. O 12:00 ruszy marsz, który przejdzie przez Aleje Ujazdowskie, Nowy Świat i Krakowskie Przedmieście, zatrzymując się przy Pałacu Prezydenckim, a następnie dalej do Placu Zamkowego, gdzie zakończy się demonstracja opozycji.