17 lipca zeszłego roku Stefan W. złożył do Sądu Okręgowego w Gdańsku pismo o wycofanie aktu oskarżenia skierowanego przeciwko niemu w związku z zabójstwem Pawła Adamowicza oraz o uchylenie tymczasowego aresztowania. W. podpisał się jako prok. Agnieszka Nickel-Rogowska z gdańskiej Prokuratury Okręgowej. Tego samego dnia złożył jeszcze jeden wniosek, w którym - tym jako poseł Piotr Adamowicz, brat zmarłego prezydenta Gdańska - zażądał uchylenia prowadzonego postępowania karnego.
W związku z powyższym w środę 31 maja Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe skazał Stefana W. na tysiąc złotych grzywny za podrobienie pism procesowych. Obciążył go też kosztami procesu w wysokości prawie 2 tys. złotych, wskazując, że "oskarżony swoim zachowaniem wyczerpał wszelkie znamiona czynu zabronionego" - poinformowała Wirtualna Polska za PAP. Stefana W. nie było na sali rozpraw.
Stefana W. skazano na podstawie art. 270. Kodeksu karnego: "Kto, w celu użycia za autentyczny, podrabia lub przerabia dokument lub takiego dokumentu jako autentycznego używa, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5".
Dlaczego grzywna? Jak wyjaśniła sędzia Karolina Kozłowska, "wybierając ten rodzaj kary, sąd miał na względzie sytuację procesową oskarżonego, w której obecnie się znajduje - w przypadku uprawomocnienia się wyroku sądu okręgowego w sprawie zabójstwa prezydenta Gdańska - kara ograniczenia wolności nie byłaby w ogóle wykonana".
Przypomnijmy: 16 marca, po trwającym prawie rok procesie i 25 rozprawach, Sąd Okręgowy Gdańsku skazał Stefana W. na dożywocie za zabójstwo prezydenta tego miasta Pawła Adamowicza. Wyrok nie jest prawomocny.