Julita Pilecka, wójtka gminy Kobylanka (woj. zachodniopomorskie, pow. stargardzki), w której leży częściowo jezioro Miedwie, przyznała, że opryski i przycinanie bukszpanów niewiele dają. - Niestety ta walka z ćmą bukszpanową jest trochę nierówna. Przegrywamy ją - powiedziała na antenie Radia Szczecin.
Wójtka poprosiła okolicznych mieszkańców, którzy mają w ogrodach bukszpany, aby zaangażowali się w zwalczanie ciem. - Gdyby mieszkańcy nas trochę wsparli w tej walce i też u siebie robili opryski, to być może ćma bukszpanowa nie przenosiłaby się na bukszpany przy promenadzie - stwierdziła. W najgorszym wypadku gmina wytnie wszystkie bukszpany w pobliżu jeziora. - Byłaby to wielka szkoda, stąd apel do mieszkańców - dodała Julita Pilecka.
Państwowa Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa zaleca regularne przeglądanie krzewów. Pierwszymi znakami, że pojawiły się ćmy, są nadgryzione młode liście, przędza przypominająca pajęczynę oraz odchody gąsienic. Do pozbycia się ciem można zastosować:
Można też próbować ręcznie wyłapywać gąsienice, ale ten sposób - jak zaznacza PIORiN - należy traktować jako dodatkowy. "Krzewy trzeba często przeglądać, zwłaszcza w głębi, gdzie samice najczęściej składają jaja. Na przełomie października i listopada warto przejrzeć bukszpany, czy nie ma na nich kokonów z zimującymi ćmami bukszpanowymi. Kokony są niewielkie - mają do 1 cm długości" - czytamy.
PIORiN dodaje, że kokony łatwo zauważyć, bo gąsienice tworzą je między dwoma liśćmi bukszpanu owiniętymi przędzą. "Takie kokony trzeba koniecznie zerwać i zniszczyć. Jeśli się je zostawi, wiosną wyjdą z kokonów i zaczną się rozmnażać" - podkreśla Instytut.