Na granicy polsko-białoruskiej migranci proszą Polskę o azyl. Wśród nich dzieci. "Jak w Usnarzu"

25 osób, w tym 11 dzieci, na granicy polsko-białoruskiej prosi o azyl. Na powrót do Białorusi nie pozwalają im tamtejsi strażnicy z psami. Aktywiści Grupy Granica oraz była zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich dr Hanna Machińska alarmują: "Mamy sytuację taką jak w Usnarzu."
Zobacz wideo Zapomniana granica. "Tu wciąż są ludzie"

Hanna Machińska informowała o grupie 25 osób, w tym 11 dzieciach w sobotę. "Otrzymaliśmy informacje o 11 dzieci i ich rodzicach pochodzących z Syrii, którzy koczują przy murze po stronie Białorusi. Ich los zależy od wpuszczenia rodzin do Polski. Straż białoruska nie pozwala im cofnąć się. Obawiam się, że mamy sytuację taką jak w Usnarzu. Nie możemy pozwolić, aby dzieci z rodzicami byli skazani na utratę zdrowia, a nawet życia" - napisała na Facebooku. Na miejscu są aktywiści Grupy Granica, którzy relacjonują, że migranci są pod zaporą na polsko-białoruskiej granicy od kilku dni. Dominika Ożyńska przekazała, że działacze stoją "15 metrów od granicznego płotu". - Nie możemy nic zrobić, strażnicy nie dopuszczają nas bliżej. Nie możemy podać dzieciom wody i jedzenia. A oni nie mogą zawrócić, bo po drugiej stronie straszą ich białoruscy strażnicy - mówiła w rozmowie z OKO.press.

Na granicy polsko-białoruskiej migranci proszą Polskę o azyl. "Są w potrzasku"

Sytuację grupy migrantów polscy aktywiści opisują wprost - "są w potrzasku". Z informacji, które udało się przekazać dorosłym, wynika, że "po drugiej stronie są strażnicy białoruscy i grupa nie ma jak zawrócić". - Białorusini straszą ich psami. Wiemy, że w grupie są chore dzieci, potrzebujące opieki. Grupa cały czas prosi o azyl w Polsce, ale polscy strażnicy nic nie robią, tylko stoją i patrzą. Utrudniają nam też rozmowę z nimi, musimy krzyczeć, żeby się porozumieć - relacjonowała Ożyńska. Beata Siemaszko uzupełnia, że "na dowód swoich gróźb Białorusini dołączyli do grupy pogryzioną dziewczynę". "Aktywiści z Grupy Granica chcą pomóc, obserwują sytuację, proszą Straż Graniczną o otwarcie bramki. Potrzebujemy nagłośnienia! Potrzebujemy waszego wsparcia!" - czytamy na Facebooku.

Do sprawy włączyli się przedstawiciele Biura Rzecznika Praw Obywatelskich i jego zastępca Wojciech Brzozowski, który rozmawiał telefonicznie z komendantem Podlaskiego Oddziału SG gen. bryg. SG Andrzejem Jakubaszkiem. "Zwrócił się także pisemnie się do Komendanta Podlaskiego Oddziału SG z pilną prośbą o udzielenie informacji o statusie cudzoziemców, a w szczególności, czy znajdują się oni lub znajdowali na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, w jurysdykcji Straży Granicznej. Czy deklarowali chęć ubiegania się w Polsce o ochronę międzynarodową, a jeśli tak, to jakie kroki zostały podjęte przez Straż Graniczną w celu umożliwienia im złożenia odpowiednich wniosków" - czytamy na stronie RPO. Brzozowski chce ustalić, czy polskie władze rozważały "prawne możliwości udzielenia cudzoziemcom, wchodzącym w skład grupy, pomocy humanitarnej".

W niedzielę wieczorem na Facebooku pojawił się kolejny wpis grupy, w którym czytamy, że migranci wciąż znajdują się w na granicy. Około godziny 18 informowano, że trwa spotkanie przedstawicieli Biura Rzecznika Praw Obywatelskich ze Strażą Graniczną "w miejscu, w którym po drugiej stronie płotu od kilku dni o azyl prosi grupa rodzin z małymi dziećmi". "Osoby pochodzą z Syrii, Iraku i Konga. Obawiają się służb białoruskich, które grożą im poszczuciem i pogryzieniem przez psy. Jedna kobieta została już pogryziona i wymaga pomocy medycznej, podobnie jak wymaga jej mężczyzna, który został pobity przez białoruskich pograniczników" - relacjonuje grupa aktywistów. Jak informują, osobom, które przebywają na granicy, został przekazany prowiant, a aktywiści dyżurują w pobliżu i są w kontakcie z grupą. "Wszyscy proszą o azyl w Polsce" - podkreśla Grupa Granica.

Kryzys humanitarny na granicy polsko-białoruskiej 

W poprzednim tygodniu, 24 maja funkcjonariusze Straży Granicznej znaleźli zwłoki w rzece Świsłocz na granicy polsko-białoruskiej. Strażnicy poinformowali o swoim odkryciu policjantów, którzy pod nadzorem prokuratury badają tę sprawę. Poinformowano, że przy ciele znajdowały się dokumenty, które mogą pomóc w ustaleniu tożsamości zmarłego. Do podobnej sytuacji doszło pod koniec kwietnia, kiedy w lesie koło wsi Istok, w powiecie hajnowskim, znaleziono ciało mężczyzny. Śledztwo w sprawie okoliczności śmierci mężczyzny prowadzi Prokuratura Rejonowa w Hajnówce. Po zebraniu dowodów śledczy z Hajnówki przekazują sprawę do Prokuratury Okręgowej w Suwałkach. To właśnie ona, na polecenie Prokuratury Regionalnej w Białymstoku, prowadzi wszystkie sprawy dotyczące śmierci migrantów od rozpoczęcia kryzysu na granicy polsko-białoruskiej w 2021 roku.

W tej chwili w Suwałkach prowadzone są dwa postępowania. W pierwszym śledztwie badane są okoliczności śmierci osób, których ciała znaleziono w pobliżu wschodniej granicy od jesieni 2021 - gdy ten teren objęty był jeszcze stanem wyjątkowym - do końca 2022 roku. Drugie śledztwo obejmuje wszystkie przypadki śmierci osób, odnotowane od początku 2023 roku. Grupa Granica nie ma żadnych wątpliwości, że "tych śmierci zapewne można było uniknąć".

Porannej Rozmowy i Zielonego Poranka możecie słuchać też w wersji audio w dużych serwisach streamingowych, np. tu:

Więcej o: