Radio Bielsko opisało historię 13-letniego Krystiana, który był ministrantem w kościele we wsi Bestwina (powiat bielski, województwo śląskie). Chłopiec zrezygnował po kilku miesiącach, gdy zorientował się, że ksiądz, pod którego podlega, kolejny raz "zachował się niestosownie" wobec niego i jego kolegów.
- Ksiądz sobie usiadł i każdy podchodził no i on zaczął wpierw wyzywać [ministrantów – dod. red.] od dziadów (...), a potem brał ten sznurek i zaczął bić i tak praktycznie każdego... głównie w pośladki, ale jak mu zeszło to zdarzało się też tutaj, na końcu kręgosłupa - powiedział Krystian rozgłośni.
Jak dodał, do podobnych sytuacji miało dochodzić częściej. Ministranci mieli być uderzani sznurkiem od sutanny np. za opuszczenie zbiórki czy niestawienie się na mszy, na której mieli służyć. Ponadto 13-latek miał być też ciągnięty za uszy przez to, że się spóźnił. Duchowny miał też przekładać chłopców "przez kolano i uderzać ręką".
W ostatnią niedzielę, gdy chłopiec miał zostać ponownie uderzony sznurem od sutanny, ostatecznie zrezygnował z bycia ministrantem. Do sytuacji miało dojść w kościelnej zakrystii, przed mszą. - Opowiedział, że ksiądz go wziął na kolano, że go poniżył przed wszystkimi, że dostał lanie. (...) Nie może być tak, żeby ksiądz poniżał i lał dziecko - powiedziała rozgłośni babcia Krystiana.
Ksiądz miał rozmawiać potem z wujkiem dziecka. Tłumaczył, że "była to forma zabawy", która miała spowodować, że chłopcy "będą mieli dyscyplinę". W konfrontacji z dziennikarzami Radia Bielsko duchowny wszystkiemu zaprzeczył. - To z prawdą nie ma nic wspólnego. Niczego takiego nie było - powiedział.
Sprawą zajęła się już jednak policja. - Naruszenie nietykalności cielesnej (art. 217 kk) to przestępstwo ścigane z oskarżenia prywatnego. Policjanci przyjęli zawiadomienie złożone przez rodzinę chłopaka i przekazali materiały do sądu rodzinnego. To sąd będzie prowadził postępowanie w tej sprawie - przekazała asp. szt. Katarzyna Chrobak, oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Bielsku-Białej.