Do zdarzenia doszło w kwietniu na ul. Hallera w Golubiu-Dobrzyniu. Na lokalnych grupach w mediach społecznościowych pojawiały się nagrania i zdjęcia trumny leżącej na jezdni. Po chwili wrócili po nią pracownicy zakładu pogrzebowego, co widać na jednym z filmów udostępnionych na profilu "Toruń i Okolice w Pigułce". O incydencie zostali poinformowani zarówno policja, jak i bliscy zmarłej osoby.
Jak podawało wówczas nieoficjalnie TVN24, pracownicy zakładu pogrzebowego transportowali trumnę do jednej z okolicznych miejscowości. Mieli nie zauważyć od razu, że wysunęła się z auta. - Była już u nas policja. Być może uszkodził się zamek, trudno mi mówić o przyczynach. Jest nam strasznie przykro - mówiła w kwietniu w rozmowie z TVN24 przedstawicielka zakładu.
Postępowanie pod kątem znieważenia zwłok prowadziła Komenda Powiatowa Policji w Golubiu-Dobrzyniu pod nadzorem Prokuratury Rejonowej. Jak podał w piątek portal tvn24.pl, na początku maja wydano postanowienie o odmowie wszczęcia dochodzenia "wobec braku znamion czynu zabronionego".
Jak podała prokuratura, do zdarzenia doszło w związku z prawdopodobną awarii zamka tylnych drzwi pojazdu. Do wypadnięcia trumny przyczyniło się jednocześnie znaczne nachylenie drogi. Decyzji tej do tej pory nie zaskarżyli pokrzywdzeni, czyli bliscy osoby, której ciało znajdowało się w trumnie.