O wronach, terroryzujących mieszkańców Warszawy, na portalu Gazeta.pl pisaliśmy wielokrotnie. Nasi czytelnicy również dostrzegają ten problem, w związku z czym wysyłają wiele maili, w których opisują niebezpieczne starcia z ptakami.
Jedną w wiadomości nadesłała pani Sylwia, która od lat mieszka na warszawskich Bielanach. "Dzielnica słynie z tego, że jest piękna i zielona, jednak ma to swoje wady" - czytamy. Nasza czytelniczka przyznała, że przez długi czas bała się otworzyć drzwi balkonowe. Powodem były wrony. "Siadały i przyglądały się mojemu kotu, jak się wylegiwał. Momentami tak krakały na niego, jakby szykowały się to ataku" - wyjaśniła.
W środę (24 maja) pani Sylwia szła ulicą Antoniego Magiera. "Szybka droga na przystanek, mnóstwo drzew dookoła, ptaki zawsze tam siedziały i obserwowały" - zrelacjonowała. Okazuje się, że ptaki były spokojne do czasu. Jedna z wron podleciała od tyłu i dziobem uderzyła kobietę w głowę. "We włosach czułam jej pazury. Odgoniłam ją" - skomentowała. Nasza Czytelniczka zaczęła bronić się torebką. "Przyspieszyłam kroku, bo bałam się jak diabli" - wyznała.
Kolejną wiadomością podzieliła się pani Angelika. "Dziś, tj. 26.05.23, idąc do metra stadion o godzinie 4.55 na ul Jagiellonskiej 3, ale na wysokości już ul. Marcinkowskiego zaatakowała mnie wrona" - relacjonowała. Ptak z impetem uderzył ją w tył głowy. "Rany nie mam na szczęście, ale boli. W tym miejscu spacerujemy z psami parę razy dziennie, męża i mniejszego naszego psa też już atakowały. Strach tam chodzić, ale nie mamy wyboru" - dodała.
Eksperci nie są jednak tymi doniesieniami zdziwieni. - Agresywne zachowanie wron siwych to nic innego jak obrona podlotów, czyli piskląt, jakie wyszły z gniazd i nie potrafią jeszcze latać. Takie nielotne maluchy uczą się życia w mieście, drepcząc po trawnikach i chodnikach a rodzice… cóż, każdego, kogo uważają za zagrożenie dla swoich latorośli, przepędzają - wyjaśniła w rozmowie z portalem Warszawa Nasze Miasto dr Agnieszka Czujkowska z Ośrodka Rehabilitacji Krajowych Ptaków Chronionych "Ptasi Azyl" w warszawskim ZOO. - Należy zidentyfikować miejsce, w którym przebywa maluch i omijać je szerokim łukiem (na kilka dni można zmienić trasę) - dodała. Więcej o tym, jak się chronić, przeczytasz w artykule wyżej: Ataki wron w Warszawie. Mieszkańcy się skarżą, eksperci wyjaśniają. "Nie walczmy z naturą".