We wsi Lutoryż nieopodal Rzeszowa mieszka Kazimiera Sołtys razem z mężem i 45-letnim synem Witoldem. Mężczyzna od 12 lat cierpi na chorobę nowotworową i jest sparaliżowany. W 2014 roku pani Kazimiera wzięła kredyt na 200 tys. złotych, żeby pokryć koszty jego leczenia. Kobieta miała problemy ze spłatą zadłużenia, więc wierzyciel skierował sprawę do sądu. Ten wydał wyrok niekorzystny dla 72-latki.
Jak opisuje "Super Express", kobieta została zobowiązana do spłaty całego długu, wraz z odsetkami. Kazimiera Sołtys powiedziała, że spłaciła już łącznie ok. 250 tysięcy złotych. Ponadto 23 tys. zł ściągnięto z jej emerytury. Mimo to komornik postanowił zlicytować dom, w którym seniorka mieszka razem z najbliższymi. 72-latka zauważyła, że nieruchomość zamierzano sprzedać po cenie znacznie niższej, niż wynosi wartość budynku.
- Dom wycenił na 600 tys., potem wystawił go za ok. 450 tys. zł, a w maju cena wywoławcza miała być już 350 tys. zł. Jak pytałam, ile jestem jeszcze dłużna, to komornik najpierw mi napisał, że 50 tys. zł, a gdy w moją sprawę zaangażował się prawnik i napisał pismo do niego, to odpisał, że 120 tys. zł. Stwierdził, że wcześniejsza kwota to była "omyłka pisarska". Jak tak można? - zapytała retorycznie Kazimiera Sołtys.
Do zaplanowanej na 18 maja licytacji nie doszło, ponieważ w sprawę zaangażował się wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł. Kobieta powiedziała, że polityk wstrzymał licytację komorniczą i zgłosił sprawę do prokuratury, za co 72-latka jest mu bardzo wdzięczna. Do sytuacji Kazimiery Sołtys odniósł się również wiceminister Warchoł.
- Licytacja, której cena wywoławcza wynosiła 353 tys., a wartość domu została oszacowana na ponad 600 tys. zł, to skandal. To jest lichwa i tego dotyczy zawiadomienie do prokuratury. Złożyłem również wniosek, by prokurator generalny wykonał skargę nadzwyczajną od prawomocnego wyroku - poinformował Marcin Warchoł.