Generał Waldemar Skrzypczak we wtorek 24 maja był gościem programu telewizji Polsat News "Gość Wydarzeń". Wojskowy wypowiadał się m.in. na temat zbrojnych działań rosyjskich ochotników, którzy walcząc po stronie ukraińskiej, zaatakowali obwód biełgorodzki. Zdaniem generała jest to sygnał, że podobne akcje zbrojne mogą zdarzyć się także na Białorusi. Skrzypczak podkreślił, że Polska powinna być gotowa, aby wesprzeć takie oddziały. Na te słowa niemal natychmiast zareagowały media propagandowe oraz przedstawiciele Kremla, którzy zaczęli przekonywać opinię publiczną o planach zorganizowania zamachu przez Warszawę.
Jeśli ukraińska kontrofensywa zakończy się powodzeniem, to ci uzbrojeni Białorusini, którzy stanowią część potencjału militarnego ukraińskiej armii, nie złożą broni. Oni pójdą na Białoruś. Mam nadzieję, że to wywoła powstanie na Białorusi, tego boi się Łukaszenka - powiedział generał Skrzypczak w Polsat News. Zdaniem wojskowego Polska powinna być gotowa, do pomocy militarnej i humanitarnej w przypadku, gdy u naszych wschodnich sąsiadów doszłoby do powstania.
- Przygotujmy się na powstanie na Białorusi, bo to się stanie. Chodzi o to, żebyśmy nie przespali tego momentu - podkreślił były wiceszef MON. - Trzeba być gotowym do wsparcia tych oddziałów, które będą prowadziły operację przeciwko Łukaszence. Mamy powody, żeby im pomagać, tak jak pomagamy Ukraińcom - dodał Skrzypczak. Jednocześnie podkreślił, że jego zdaniem naród poprze zbrojne działania przeciwko władzy i "z entuzjazmem pójdzie przeciwko Łukaszence", który nie byłby w stanie zapobiec powstaniu, z uwagi na niewielki potencjał militarny. - Rosja mu niewiele pomoże, bo będzie miała swoje problemy - skwitował były dowódca wojsk lądowych RP.
Niemal natychmiast na słowa gen. Skrzypczyka zareagowały wschodnie media propagandowe, w których pojawiła się informacja o tym, że "Warszawa potwierdziła dane o przygotowaniach Zachodu do zamachu stanu na Białorusi". Do wypowiedzi polskiego wojskowego odniósł się także rzecznik Władimira Putina, Dmitrij Pieskow, który otwarcie poinformował, że "Polska jest państwem wrogim wobec Rosji". - Polski rząd dosłownie wpada teraz w histerię rusofobii i widzimy, że ten wrogi kraj rzeczywiście otwarcie mówi o zamiarze bezpośredniej ingerencji, w tym siłą, w wewnętrzne sprawy sąsiedniego państwa - powiedział w rozmowie z dziennikarzem państwowej telewizji Rossija 1 Pawłem Zarubinem. Pieskow stwierdził także, że Rosja ma wobec Białorusi sojusznicze zobowiązania, które będzie wypełniać. - Oczywiście Federacja Rosyjska ma obowiązki zapewnienia bezpieczeństwa Białorusi, co zrobimy w obliczu tak oczywistego zagrożenia - oświadczył rzecznik Kremla. Zaznaczył także, że Białoruś jest dla Federacji Rosyjskiej "państwem partnerskim, sojuszniczym i braterskim".