We wtorek gościem Porannej rozmowy Gazeta.pl był Maciej Lasek z Koalicji Obywatelskiej. Karolina Hytrek - Prosiecka pytała o ostatnie incydenty z udziałem dronów na polskich lotniskach, a także o dokumenty, które otrzymała Gazeta.pl. Wynika z nich, że miesiąc przed atakiem Rosji na Ukrainę dowódca operacyjny rodzajów sił zbrojnych "ze względów bezpieczeństwa" poprosił Polską Agencję Żeglugi Powietrznej o stworzenie systemu zarządzania ruchem dronów.
"Kierując się interesem bezpieczeństwa powietrznego Rzeczypospolitej Polskiej, proszę o rozważenie możliwości podjęcia wspólnych działań, mających na celu organizację cywilno-wojskowego zarządzania ruchem lotniczym bezzałogowych statków powietrznych (BSP)" - czytamy w dokumencie. Jak podkreślał generał, ''nieprzerwanie wzrastająca ilość BSP generuje wiele wyzwań w zakresie zarządzania ruchem lotniczym, jak i dotyczącym przeciwdziałania zagrożeniom, które takie zjawisko może stwarzać''. Finalnie do zakupu systemów nie doszło. Szczegółowo dokumenty, które wyciekły do mediów, związane z udaremnianiem zakupu systemu radarów opisuje dziś stacja TVN24.
- Trudno mi odnieść się, co stało za podjęciem decyzji o zaniechaniu takiego zakupu. Miało być zakupione kilka systemów, które miały chronić infrastrukturę krytyczną PAŻP m.in. podejść instrumentalnych do lotnisk. Dziś są w Polsce firmy, które operują na rynku. Nie znam ich skuteczności, ale z tego, co wiem, może on wykrywać nawet bardzo niewielkie obiekty do 2 km. Na pewno zwiększyłoby to bezpieczeństwo tego typu operacji lotniczych - dodał Lasek.
W ocenie polityka rząd powinien znaleźć środki finansowe na zakup i wdrożenie radarów, które zwiększyłyby nasze bezpieczeństwo.
- Bezpieczeństwo jest bezcenne. Sytuacja, w której możemy poprawić bezpieczeństwo powinna być priorytetem. Nie wykluczam też, że być może podjęto decyzję o rezygnacji z systemu bo uznano, że jego skuteczność nie jest odpowiednia. Bez dostępu do dokumentów i analiz, które pokażą, co stało za daną decyzją nie jesteśmy w stanie tego stwierdzić. (...) Ja jestem trochę rozczarowany, że podczas ostatniej podkomisji przedstawiciel PAŻP nie mówił, że miał takie analizy. Pytanie, czy nie wiedzieli o takim projekcie, bo został wcześniej skasowany, czy uznali, że nie będą o tym rozmawiać - stwierdził Lasek.
- Tym bardziej bym apelował o traktowanie takich zdarzeń bardzo poważnie. Takiego drona nie można szukać, jak skradzionego roweru. To musi być szybki system - zaznaczył.
- Wszyscy wiemy, do czego może doprowadzić zderzenie samolotu z ptakami. Nawet taki miękki obiekt, może doprowadzić do uszkodzenia samolotu. W przypadku drona skutki mogą być równie groźne dla pasażerów i załogi - mówił gość Porannej rozmowy Gazeta.pl.
- Ostatnie zdarzenia wskazują, że polska przestrzeń powietrzna nie jest bezpieczna. Ostatnie zdarzenia, z którymi mamy do czynienia wskazują, że jeśli ktoś ma złe intencje może doprowadzić do sytuacji potencjalnie niebezpiecznej - dodał. - Jako kraj frontowy musimy się spodziewać prowokacji w przestrzeni powietrznej - podkreślał.
Przypomnijmy, że ostatnio doszło do dwóch niebezpiecznych incydentów na polskim niebie. Najpierw rosyjska rakieta odnaleziona w lesie pod Bydgoszczą po prawie pół roku. Następnie białoruski balon obserwacyjny, który z kolei dalej nie został odnaleziony. Bliżej nieokreślony obiekt latający z wyglądu przypominający balon obserwacyjny wleciał w polską przestrzeń powietrzną w nocy z piątku na sobotę (z 12 na 13 maja). Obiekt przyleciał do nas z kierunku Białorusi i został szybko wykryty, lecz zniknął z radarów około pierwszej w nocy w okolicach Rypina. Rozpoczęły się wówczas poszukiwania, które do tej pory nie przyniosły oczekiwanych rezultatów.
Pod koniec kwietnia resort obrony narodowej poinformował, że w miejscowości Zamość niedaleko Bydgoszczy znaleziono "szczątki niezidentyfikowanego obiektu wojskowego". Obiekt spadł tam w połowie grudnia, jednak w kwietniu został odnaleziony przez przypadkową osobę, która jeździła konno po lesie. Ministerstwo wszczęło w tej sprawie dochodzenie. Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak przedstawił wyniki kontroli. Wicepremier potwierdził, że pod Bydgoszczą znaleziono szczątki rakiety. Błaszczak przekazał również, że Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych zaniechał poinformowania ministra obrony narodowej i innych osób oraz służb o pojawieniu się w polskiej przestrzeni powietrznej niezidentyfikowanego obiektu, co wywołało burzę medialną oraz wśród polityków z opozycji.
W maju doszło również do niebezpiecznego incydentu z udziałem drona na lotniku im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Niezidentyfikowany obiekt podleciał do samolotu LOT-u na odległość ok. 30 metrów. Pilot zgłosił wieży, że na wysokości 2000 stóp dron żółtego koloru przeleciał 100 stóp (ok. 30 metrów) nad podchodzącą do lądowania maszyną. Rzecznik PLL LOT Krzysztof Moczulski potwierdził, że doszło do incydentu na lotnisku im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Dwa dni później do niemal identycznego zdarzenia doszło na lotnisku w Katowicach. W piątek w trybie pilnym do Sejmu zostali wezwani szefowie najważniejszych państwowych instytucji lotniczych. Ich zadaniem będzie wyjaśnienie, co dzieje się na polskim niebie.
***
Maciej Lasek to poseł Koalicji Obywatelskiej, inżynier specjalizujący się w mechanice lotu, doktor nauk technicznych. Od 1992 do 2002 był pracownikiem Instytutu Lotnictwa. Następnie przeszedł do Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, gdzie objął funkcję wiceprzewodniczącego ds. technicznych. Od maja 2010 do lipca 2011 roku wchodził w skład Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, utworzonej do zbadania katastrofy Tu-154 w Smoleńsku z 10 kwietnia 2010 roku. Pełnił w jej ramach funkcję zastępcy przewodniczącego podkomisji lotniczej. W latach 2012-2016 Przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.