Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk w piątek spotkał się z mieszkańcami Kartuz (województwo pomorskie). Mówił m.in. o dzietności w Polsce. Wskazał, że kaszubska część Pomorza to "najbardziej optymistyczne miejsce na mapie" kraju pod względem demografii. - Tylko że ten optymizm dzisiaj, jeśli chodzi o całe województwo pomorskie, po raz pierwszy od wielu lat ma minus. To znaczy, także u nas, w województwie pomorskim, po raz pierwszy, od kiedy pamiętam, więcej ludzi umiera, niż się rodzi - mówił. Zastanawiał się też nad tym, co należy zrobić, by dla młodej kobiety perspektywa macierzyństwa była "czymś, czego bardzo chce".
Na spotkaniu Donald Tusk mówił też o problemach z ukraińskim zbożem i wskazywał, że kilkaset lat temu Gdańsk był w stanie sprzedać całe zboże z Ukrainy i Białorusi dzięki transportowi Wisłą. - Dzisiaj tego nie potrafimy - mówił. Myśli nie udało mu się jednak dokończyć, bo wystąpienie zostało przerwane.
Nieoczekiwanie do lidera PO podeszła dziewczynka, z którą się przywitał. Wtedy wręczyła mu prezent, którym okazał się niewielki słonik. Choć początkowo była nieco nieśmiała, powiedziała, że to podarunek "na szczęście".
Polityk przysunął mikrofon w stronę Wiktorii, a ta dodała, że chciałaby, aby Tusk porozmawiał z jej dziadkiem. Słowa dziewczynki wywołały śmiech i brawa na sali. - Dostałem słonia na szczęście i w sumie cena niewielka, bo w zamian mam porozmawiać z dziadkiem. Dziękuję ci bardzo za to - powiedział i pochwalił Wiktorię za odwagę. Dodał też, że "nie ma wyjścia" i teraz musi porozmawiać z jej dziadkiem.