Rodzice nie chcą egzaminowania dzieci przed pierwszą komunią. "Skończyło się na wymiotach"

"Zaczęło się od podwyższonej temperatury w sobotę, a skończyło na wymiotach w niedzielę" - relacjonuje jedna z matek dzieci, które w tym roku mają przystąpić do pierwszej komunii. Powodem podobnych reakcji ma być tres, który odczuwają młodzi wierni w trakcie egzaminowania przez księży i katechetów. Atmosfera w ich trakcie nie zawsze jest przyjazna. Niektóre sytuacje są pamiętane przez lata.

Przygotowanie do sakramentu pierwszej komunii świętej wymaga przygotowania, które może wywołać duży stres, zarówno wśród dzieci, jak i rodziców troszczących się o stan swoich pociech. Nauka modlitw nie jest jedynym problemem, ponieważ często rodzice zwracają uwagę na podejście księży do nauczania i odpytywania dzieci. Niektóre z sytuacji są pamiętane przez lata.

Zobacz wideo Czy Polska jest świeckim państwem? Postanowiliśmy zapytać. Odpowiedzi były bardzo zbliżone

Pierwsza Komunia Święta. Rodzice nie chcą egzaminowania dzieci 

Przygotowanie dzieci do przyjęcia sakramentu jest regulowane przez kodeks prawa kanonicznego. "Dzieci wtedy można dopuścić do Komunii świętej, gdy posiadają wystarczające rozeznanie i są dokładnie przygotowane, tak by stosownie do swojej możliwości rozumiały tajemnicę Chrystusa oraz mogły z wiarą i pobożnością przyjąć Ciało Chrystusa" - czytamy. Aby młodzi wierni mogli przystąpić do sakramentu, muszą nauczyć się potrzebnych modlitw i zostać z nich odpytani przez księży i katechetów. To z kolei stwarza wiele stresujących sytuacji, które są pamiętane przez lata.

- Z samej uroczystości komunijnej niewiele pamiętam, ale na myśl o egzaminie wciąż robi mi się słabo. Mało powiedzieć, że ksiądz był niemiły. Patrzył na nas surowym wzrokiem, a my byliśmy tylko dziećmi, które, co zrozumiałe, stresowały się, jakby od tego miało zależeć całe ich życie - relacjonuje pani Aleksandra w rozmowie z Interią. Kobieta ma prawie 30 lat, a negatywne wrażenia z uroczystości pozostały z nią do dziś. Ponadto wspomina, że jej koleżanka z ławki rozpłakała się, nie wytrzymując presji podczas długiego przepytywania przez księdza. Podobną historię zna pan Artur, którego chrześnica niedawno miała komunię. - Wspomniała, że z tego wszystkiego bolała ją głowa. Jednak ten stres nie był tak wielki, jak przed przystąpieniem do pierwszej spowiedzi - opowiada chrzestny.

Stres z powodu egzaminu przed komunią świętą pojawia się do dziś, o czym opowiedziała pani Marta w liście do Onetu. Kobieta jest 37-letnią mamą. Jej córka niedługo przystąpi do pierwszej komunii świętej. Kobieta odnosi wrażenie, że cały rok szkolny został podporządkowany temu wydarzeniu z uwagi na długą listę spotkań i informacji na ten temat. Jak mówi, na liście poza spowiedzią, znajduje się egzamin z modlitw, którego wizja wywołała u jej córki wiele negatywnych emocji. "Zaczęło się od podwyższonej temperatury w sobotę, a skończyło na wymiotach w niedzielę" - relacjonuje pani Marta. Kobieta dodaje, że od innych rodziców wie, że zmagali się z podobnymi stanami u swoich dzieci. "Uważam, że zwyczaj kultywowany w Kościele od lat jest staroświecki i szkodzi dzieciom. Pojmuję, że młody człowiek ma zrozumieć powagę przyjmowanego sakramentu. Ale wydaję mi się, że sama forma egzaminu kosztuje tych małych ludzi zbyt dużo negatywnych emocji. Po prostu żal nam dzieci. Moje zdanie podzielają też inne mamy i ojcowie rówieśników córki" - pisze Marta w liście do Onetu.

Rodzice dzieci przystępujących do komunii stają przed wyzwaniami

Zdarza się, że w związku z przystąpieniem dzieci do pierwszej komunii, pojawiają się konflikty między rodzicami a Kościołem. Jak pisaliśmy, dwa lata temu w Mysłowicach ksiądz poprosił dzieci o podzielenie się pieniędzmi z komunii. Rodzice byli zbulwersowani pomysłem duchownego, który określili jako "zwykłe wymuszenie" i "manipulowanie dziećmi". W 2017 roku w Pabianicach rodzice dzieci mieli otrzymać wytyczne w sprawie komunijnych strojów z konkretnej firmy. Ci, którzy nie zamierzali stosować się do wskazówek, otrzymali ostrzeżenie, że dzieci zostaną pominięte przy rozdzielaniu funkcji liturgicznych oraz zajmą ostatnie miejsca w ławkach. Proboszcz twierdził, że nie miał z tym nic wspólnego. O szczegółach informowaliśmy TUTAJ.

Więcej o: