Do ewakuacji doszło około godziny 8 w poznańskiej Szkole Podstawowej nr 9 im. dr. Franciszka Witaszka przy ulicy Łukaszewicza. Jeden z uczniów przyniósł na lekcję granat ręczny - informuje "Głos Wielkopolski". Na miejsce przyjechała policja, saperzy, a także karetki pogotowia. Blisko 300 osób - nauczycieli i uczniów - zostało ewakuowanych do pobliskiej Szkoły Podstawowej nr 26 przy ul. Berwińskiego. Jak wynika z relacji jednej z kobiet, rodzice nie wiedzieli, co było tego przyczyną. "Jestem matką ucznia z klasy 7 SP nr 9. Dziś po godzinie 8 dzieci zostały ewakuowane do SP nr 26, przyjechała policja, karetki. Nikt nic nie chce powiedzieć" - pisała dziennikarzom redakcji portalu epoznan.pl jedna z czytelniczek.
Specjaliści stwierdzili, że przedmiot, który przyniósł uczeń na lekcję, nie jest granatem ręcznym a atrapą, która w żaden sposób nie stanowiła zagrożenia. - Okazało się, że jest to przedmiot kolekcjonerski, nieposiadający cech bojowych - poinformował Łukasz Paterski z poznańskiej policji. Mundurowy podkreślił, że wezwanie władz szkoły nie było nieuzasadnione. - Ani dyrektor, ani nauczyciele, nie muszą posiadać specjalistycznej wiedzy z zakresu broni - dodał.
Z powodu ewakuacji lekcje w szkole zostały odwołane - wynika z informacji przekazanych od jednego ze świadków zdarzenia. Nie wiadomo, czy wobec ucznia i jego rodziców zostaną wyciągnięte konsekwencje prawne.