Dron na lotnisku Chopina. Jest zapis rozmowy pilota z wieżą kontroli. "Wystarczył podmuch wiatru"

Katarzyna Rochowicz
W sobotę doszło do niebezpiecznego zdarzenia z udziałem drona na lotnisku Chopina w Warszawie. Niezidentyfikowany obiekt podleciał do samolotu LOT-u na odległość ok. 30 metrów. "Po wylądowaniu [piloci - red.] sporządzili raporty, które są w tej chwili przedmiotem wyjaśniania przez Komisję Badania Zdarzeń Lotniczych w PLL LOT" - przekazało nam biuro prasowe linii.

W sobotę około godziny 16:00 na lotnisku Chopina w Warszawie doszło do bardzo niebezpiecznego zdarzenia. Niezidentyfikowany dron wielkości szybowca minął o około 30 metrów lądujący samolot LOT-u. O sprawie poinformował jako pierwszy portal tvn24.pl.

Zobacz wideo Ważny apel gen. Tomasza Piotrowskiego. "Przeciwnik tylko na to czeka"

Niebezpieczne zdarzenie na warszawskim Okęciu

Lecący z Poznania embraer w barwach LOT-u podchodził do lądowania na warszawskim lotnisku Chopina. Pilot zgłosił wieży, że na wysokości 2000 stóp dron żółtego koloru przeleciał 100 stóp (ok. 30 metrów) nad podchodzącą do lądowania maszyną. W tym samym czasie do lądowania podchodził kolejny samolot, z Wrocławia. Kontroler ostrzegł załogę samolotu przed dronem, na co pilot odpowiedział, że widzi maszynę na wysokości 1800-2000 stóp i że jest ona wielkości szybowca. Rzecznik PLL LOT Krzysztof Moczulski potwierdził, że doszło do incydentu na lotnisku im. Fryderyka Chopina w Warszawie. 

O nowe informacje w sprawie zapytaliśmy biuro prasowe PLL LOT. Dostaliśmy jedynie informacje, że "po wylądowaniu [piloci - red.] sporządzili raporty, które są w tej chwili przedmiotem wyjaśniania przez Komisję Badania Zdarzeń Lotniczych w PLL LOT".

Incydent z udziałem drona. Zapis rozmowy pilota z wieżą

Zapis rozmowy pilota z wieżą, którą opublikował portal polsatnews.pl, potwierdza, że bezzałogowiec przeleciał około 30 metrów od samolotu. - Chcieliśmy zgłosić drona koloru żółtego na podejściu 5,1 mili, na 2000 stóp. Przeleciał około 100 stóp nad nami - przekazał pilot. Kontrolerka zapytała "a z której, do której przyleciał?". - Od lotniska w naszą stronę z przeciwnego kierunku, 5,1 mili. Poleciał w stronę zachodnią - odparł pilot. 

- Od katastrofy dzieliła ich mniej niż sekunda. Byli tak blisko tego drona, że wystarczył podmuch wiatru, by do niej doszło - powiedział jeden z pilotów. Drugi stwierdził natomiast, że w takiej sytuacji powinno się zamknąć przestrzeń powietrzną, co zrobiono dopiero po wylądowaniu drugiego samolotu na około pół godziny.

Więcej o: