Jako pierwszy informację na ten temat podał poseł Platformy Obywatelskiej. "Po opatrolowanu nic nie znaleziono. Interwencja nie została potwierdzona. Była zakończona jako niepotwierdzona. Wojsko samo nie weryfikowało i nie prowadziło poszukiwań" - napisał Paweł Olszewski na Twitterze.
Polityk dodał, że zgłoszenia w tej sprawie "dokonał pewien podpułkownik". "Nic więcej nie chciał przekazać dyżurnemu policji. Są nagrania tych rozmów" - przekazał Olszewski w kolejnym wpisie. Informację tę postanowili potwierdzić dziennikarze TVN24.
Jak przekazało źródło z Komendy Głównej Policji, na komendę w Nakle nad Notecią (powiat nakielski, województwo kujawsko-pomorskie) faktycznie dzwonił żołnierz w stopniu podpułkownika. Z nagranego zgłoszenia wynika, że na terenie Polski doszło do "incydentu lotniczego", w wyniku którego mógł spaść "niezidentyfikowany obiekt lotniczy". Krótką informację odebrał dyżurny policjant. Z ustaleń tvn24.pl wynika, że żołnierz nie wspomniał o tym, że "obiekt" może być rakietą.
- Żołnierz wskazał oficerowi dyżurnemu bardzo duży obszar, między miejscowościami Kruszyn i Białe Błota, dość odległy od okolic, w których rzeczywiście zostały znalezione szczątki rakiety - powiedział anonimowy informator. Zgłoszenie wpłynęło na policję dokładnie 16 grudnia 2022 roku.
Szczątki rakiety znaleziono pod koniec kwietnia 2023 roku w lesie w miejscowości Zamość pod Bydgoszczą. Wówczas policjanci wrócili do zgłoszenia z grudnia. - Pion kontroli badał zachowanie oficera dyżurnego. Wysłał on patrol, jednak teren był zbyt wielki do penetracji, a bardziej precyzyjnych informacji z wojska nie było w kolejnych dniach i miesiącach - przekazał oficer policji.
Z ustaleń RMF FM wynika, że służby szukały "obiektu", jednak poszukiwania przerwano ze względu na złe warunki atmosferyczne. Rakieta spadła pod Bydgoszczą w momencie, gdy Rosja prowadziła zmasowany ostrzał Ukrainy. Informacja o tym, że w stronę polskiej przestrzeni powietrznej zbliża się pocisk, który może być rakietą, wpłynęła od Ukrainy w grudniu i została przekazana Centrum Operacji Powietrznych w Polsce. - Nawiązano współpracę ze stroną ukraińską oraz ze stroną amerykańską. Właściwie uruchomiono procedury współpracy sojuszniczej. Podwyższono gotowość bojową naszych środków dyżurnych. W powietrze poderwano dyżurne samoloty polskie i amerykańskie - informował podczas konferencji prasowej szef MON Mariusz Błaszczak.
Pociski Ch-55 powietrze-ziemia mają zasięg około trzech tys. kilometrów i ich przeznaczeniem jest przenoszenie głowic jądrowych. Rakieta, która spadła w Polsce, była nieuzbrojona. Postępowanie w związku ze znalezieniem fragmentów pocisku prowadzi Prokuratura Okręgowa w Gdańsku.