Wicepremier, minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak w czwartek (11 maja) przekazał, że rakieta, która została znaleziona w kwietniu w lesie pod Bydgoszczą, spadła znacznie wcześniej, bo 16 grudnia. Za zamieszanie, które powstało po znalezieniu jej szczątków, winą obarczył Dowódcę Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych generała broni Tomasza Piotrowskiego. - Zgodnie z ustaleniami kontroli zaniechał swoich instrukcyjnych obowiązków, nie informując mnie o obiekcie, który pojawił się w polskiej przestrzeni powietrznej, ani nie informując Rządowego Centrum Bezpieczeństwa i innych przewidzianych w procedurach służb - przekazał podczas konferencji prasowej szef resortu.
Kiedy Mariusz Błaszczak winą obarcza dowódcę operacyjnego, dziennikarze TVN24 prześledzili aktywność najważniejszych osób w państwie w pierwszych dniach po tym, jak spadła rakieta, czyli 16 grudnia. Z ich analizy wynika, że minister obrony narodowej widział się z gen. Tomaszem Piotrowskim dwa razy:
Mateusz Morawiecki zapytany o to, kiedy dowiedział się o incydencie, przekonywał, że pod koniec kwietnia. 17 grudnia, czyli dzień po tym, jak spadła rakieta, premier opublikował wpis na Facebooku, w którym oświadczył, że "Rosja zagraża dziś naszej wolności. Wojna ekonomiczna z Europą, wojna hybrydowa i informacyjna, (put)inflacja, cena energii - to wielkie wyzwania współczesności".
"Spór z Komisją Europejską musi zostać zakończony, bo prawdziwy konflikt rozgrywa się dziś na wschód od Polski. Środki z UE pośrednio przysłużą się wzmocnieniu polskiej obronności, polskiej armii, naszego wspólnego bezpieczeństwa. Te fundusze pomogą nam obronić niepodległość i szybko się rozwijać. Polska ma tym więcej suwerenności, im jest silniejsza ekonomicznie i militarnie. Powiedzmy to sobie wprost. Pieniądze z UE poważnie wzmocnią naszą suwerenność, nawet jeżeli w pewnych obszarach będziemy musieli zrobić ruch konika szachowego"- pisał szef rządu.
Opinia szefa resortu obrony wywołała szeroką dyskusję wśród polityków, dziennikarzy i wojskowych. - To olbrzymi problem wizerunkowy, zarówno dla polskiego rządu, jak i dla polskiej armii: minister obrony narodowej publicznie krytykuje generała na wysokim stanowisku. To pokazuje niestety, że politycy starają się zmyć z siebie odpowiedzialność za tę skandaliczną sytuację - skomentował w rozmowie z Gazeta.pl korespondent wojenny Mateusz Lachowski. Więcej na ten temat w artykule:
Z kolei Donald Tusk podczas spotkania z mieszkańcami Sulechowa nazwał Mariusza Błaszczaka "wzorcowym przykładem politycznego tchórza". - Zwala winę za swoją niekompetencję na generałów i żołnierzy - powiedział w czwartek (11 maja) szef Platformy Obywatelskiej. - Postanowił wmówić Polkom i Polakom, że w grudniu ub. r. rosyjska rakieta naruszyła naszą przestrzeń powietrzną, poderwano samoloty, że poderwano polskie lotnictwo i NATO-wskie samoloty, następnie ta rakieta w tajemniczy sposób się rozpłynęła i nie wiadomo, gdzie spadła. I on mówi, że nic o tym nie wiedział. Rosyjska rakieta, zagrożenie pierwszego stopnia, a minister obrony narodowej mówi, że on nic nie wiedział. Premier mówi, że dowiedział się o tym prawie cztery miesiące później. Prezydent Duda, zwierzchnik sił zbrojnych, na wszelki wypadek nic nie mówi - stwierdził.
Były zastępca szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego płk Maciej Matysiak w rozmowie z Wirtualną Polską ocenił, że w "normalnym kraju premier natychmiast powinien wyrzucić na zbity pysk ministra obrony narodowej". - To, jak postąpił minister Mariusz Błaszczak, jest skandaliczne. Nie chce mi się wierzyć, że dowódca operacyjny miesiąc po incydencie w Przewodowie, nie poinformowałby swoich przełożonych o zdarzeniu. Kiedy minister obrony narodowej nie wiedział o incydencie? Pięć, dziesięć, piętnaście minut po tym, jak rakieta wleciała na terytorium Polski? To kuriozalne. Wygląda na to, że minister szuka kozła ofiarnego - stwierdził. - To minister obrony narodowej za to odpowiada, bo jestem przekonany, że w łańcuchu dowodzenia w armii nikt nie zawiódł. Szef Sztabu Generalnego na pewno wie, co się stało dokładnie, ale nie może powiedzieć, że "minister Błaszczak dał ciała". Bo nie jest politykiem - dodał płk Maciej Matysiak.
W piątek (12 maja) na oficjalnej stronie Wojska Polskiego opublikowany został apel Dowódcy Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych generała broni Tomasza Piotrowskiego. - Mówię do Państwa dlatego, że w ostatnich godzinach odebrałem wiele telefonów, przeczytałem wiele informacji od ludzi, którzy piszą do mnie o tzw. burzy medialnej, jaka zapanowała w przestrzeni - rozpoczął dowódca. - Chciałem zwrócić się z apelem o rozsądek, o to, abyśmy w nadchodzących dniach bardzo ważyli emocje, abyśmy byli rozsądni w tym, co robimy, abyśmy bardzo ambitnemu i agresywnemu przeciwnikowi nie dawali pożywki, nie dawali się dzielić na grupy. Bo ten przeciwnik już tylko na to czeka. Apeluję do Państwa, abyśmy byli silni i skonsolidowani. Abyśmy się nawzajem wspierali, aby nigdy więcej nie dochodziło do sytuacji, które pomagają przeciwnikowi, a szkodzą nam - podkreślił generał.