W maju 2022 roku do weterynarza z gminy Zagnańsk zadzwoniła kobieta i poprosiła o uśpienie chorego psa. Lekarz zgodził się i pojechał do jej domu. Po wejściu na teren posesji podał zastrzyk owczarkowi niemieckiemu. Pies po chwili już nie żył. Mężczyzna pomylił jednak domy, nie zapytał nikogo o zgodę i w efekcie pozbawił życia zdrowego psa. Weterynarz uświadomił sobie swój błąd dopiero po rozmowie z opiekunką owczarka.
Lekarz Maciej D. usłyszał zarzut zabicia psa i posiadania środków psychotropowych bez zezwolenia. Na rozprawie w Sądzie Rejonowym w Kielcach przeprosił rodziną uśpionego psa. - Boleję nad tym, co się stało. Jestem świadomy tego, że źle postąpiłem. Zaszkodziłem sobie, mojej rodzinie, środowisku. Jeszcze raz bardzo przepraszam. Byłem mocno skołowany i zaskoczony - mówił w sądzie 75-latek, cytowany przez Polsat News. Opiekun uśmierconego psa powiedział: "Przeprosiny przyjmujemy, ale życia psa nam nic nie zwróci". - Żądamy jedynie adekwatnej kary dla pana - mówił na czwartkowej rozprawie.
Sąd uznał weterynarza za winnego. W uzasadnieniu sędzia Iwona Wąsik-Winiarczy podkreśliła, że "działanie, jakiego ostatecznie dopuścił się medyk, jest niezgodne z prawem". - Pies nie został zbadany, nie stwierdzono, czy faktycznie coś mu dolega. Biegli z zakresu weterynarii uznali, że lek, który podano psu, powinien być mu wstrzyknięty dożylnie dopiero po podaniu leków, które uśmierzają ból i świadomość psa. Oskarżony nie zweryfikował miejsca wkłucia, więc podanie preparatu mogło spowodować niepotrzebne cierpienie u zwierzęcia - oceniła sędzia. Maciej D. usłyszał wyrok pół roku więzienia w zawieszeniu na rok i roczny zakaz wykonywania zawodu. Zasądzono także grzywnę w wysokości 2,4 tys. zł oraz 5 tys. zł nawiązki na rzecz schroniska dla bezdomnych zwierząt w Dyminach w województwie świętokrzyskim.
Porannej Rozmowy i Zielonego Poranka możecie słuchać też w wersji audio w dużych serwisach streamingowych, np. tu: