Burza po wystąpieniu Błaszczaka ws. rakiety pod Bydgoszczą. Operacja "kozioł ofiarny" rozpoczęta?

Katarzyna Rochowicz
- To olbrzymi problem wizerunkowy, zarówno dla polskiego rządu, jak i dla polskiej armii: minister obrony narodowej publicznie krytykuje generała na wysokim stanowisku. To pokazuje niestety, że politycy starają się zmyć z siebie odpowiedzialność za tę skandaliczną sytuację - komentuje w rozmowie z Gazeta.pl korespondent wojenny Mateusz Lachowski. Jak dodaje, "nie może być tak, że wystrzelenie pocisku rakietowego w stronę Polski powoduje kryzys wizerunkowy, który próbuje się załagodzić odwołując doświadczonego generała".
Zobacz wideo Gabriela Morawska-Stanowska gościnią Porannej rozmowy Gazeta.pl

Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak podczas czwartkowej konferencji prasowej stwierdził, że "dowódca operacyjny zaniechał swoich instrukcyjnych obowiązków", nie informując ani jego, ani Rządowego Centrum Bezpieczeństwa i innych służb o szczątkach rakiety znalezionych w lesie pod Bydgoszczą. Dodał, że w sprawozdaniu operacyjnym z 16 grudnia nie odnotowano naruszenia ani przekroczenia przestrzeni powietrznej Polski, "co, jak się później okazało, było nieprawdą". - Procedury i mechanizmy reagowania w takiej sytuacji zadziałały prawidłowo do poziomu dowódcy operacyjnego, który nie wywiązał się ze swoich zobowiązań - powiedział wicepremier.

Lachowski: Politycy starają się zmyć z siebie odpowiedzialność za tę skandaliczną sytuację

Te słowa szefa resortu obrony wywołały szeroką dyskusję. - To olbrzymi problem wizerunkowy, zarówno dla polskiego rządu, jak i dla polskiej armii: minister obrony narodowej publicznie krytykuje generała na wysokim stanowisku. To pokazuje niestety, że politycy starają się zmyć z siebie odpowiedzialność za tę skandaliczną sytuację. Zwłaszcza że generał Andrzejczak informował wcześniej, że przekazał odpowiednie informacje do ministra i premiera - mówi Mateusz Lachowski, korespondent wojenny, w rozmowie z portalem Gazeta.pl. - Jaki mamy efekt tych działań? Rosja wystrzeliwuje rakietę w stronę Polski, prawdopodobnie dlatego, że jest wadliwa i zawodzi system kierowania, spada pod Bydgoszczą. Jaka jest reakcja polskich polityków? Nie ma żadnej reakcji, żadnej informacji w prasie. Wszystko zostaje zamiecione pod dywan. Teraz, kierownictwo polskie oskarża o wszystko i znajduje kozła ofiarnego w generale Piotrowskim, który jest bardzo szanowany w wojsku - dodaje dziennikarz. Jak stwierdził Lachowski, "wystarczy pocisk w stronę Polski, żeby odwołać szanowanego generała". - Nie może być tak, że wystrzelenie pocisku rakietowego w stronę Polski powoduje kryzys wizerunkowy, który próbuje się załagodzić odwołując doświadczonego generała - stwierdza Lachowski. Jak określa, to szokujące, że "szuka się kogoś odpowiedzialnego za tę sytuację wśród żołnierzy". - Odwoływanie polskich generałów według politycznego klucza jest sprzeczne z polską racją stanu - podsumowuje korespondent.

Burza po słowach Błaszczaka. "Operacja kozioł ofiarny"

Dziennikarz Jarosław Wolski skomentował słowa ministra obrony w swoich mediach społecznościowych. "Operacja 'kozioł ofiarny' czyli rzucono politycznie na pożarcie gen. Piotrowskiego - jednego z najmądrzejszych i najbardziej pracowitych generałów SZ RP i świetnego Dowódcę Operacyjnego. I tak Ch-55 załatwiła nam jednego z trzech najważniejszych generałów w SZ RP" - napisał na Twitterze.

"Czyli co? Mariusz Błaszczak wrzuca pod autobus gen. Piotrowskiego, a sobie nie ma nic do zarzucenia. Osobiście nie wierzę, że wojsko tak sobie przestało szukać wraku ruskiej rakiety, która przeleciała nad połową kraju. Dlaczego mieliby to zrobić?" - skomentował dziennikarz Gazeta.pl Maciej Kucharczyk. Z kolei reporter RMF FM Roch Kowalski napisał w mediach społecznościowych: "Po 5 miesiącach zatajania wicepremier Mariusz Błaszczak otwarcie fałszuje rzeczywistość i próbuje zrzucić całą odpowiedzialność na wojsko. Twierdzi, że o rakiecie nic nie wiedział, a z obowiązków nie wywiązał się Dowódca Operacyjny. Nieprawdopodobny bezwstyd i tupet".

Adam Zandberg z partii Lewica Razem stwierdził na Twitterze, że "mamy bardzo poważny problem systemowy". "I tego problemu nie załatwi dymisja jednego generała" - dodał.

Więcej o: