Przełom ws. śmierci 25-letniej Pauliny? Nowe dowody i kolejny proces. Rodzice są "zbulwersowani"

25-letnia Paulina Antczak zmarła w 2014 roku, ale do dziś nie ustalono dlaczego. Rodzice kobiety zebrali nowe dowody, z których ich zdaniem miałoby wynikać, że do śmierci kobiety ktoś się przyczynił. Państwo Antczakowie wskazują na byłego chłopaka córki, bo tylko on był z nią w mieszkaniu, kiedy umierała.

25-letnia Paulina Antczak zmarła w nocy z 23 na 24 września 2014 r. w swoim mieszkaniu we Wrocławiu. Był tam z nią tam jej chłopak, Dawid Z. Mężczyzna wielokrotnie zmieniał zeznania. Według jednej z wersji obudził się po godz. 5 i znalazł nieprzytomną partnerkę w drugim pokoju. Pogotowie wezwał o godz. 5:05, tylko że już o 3:29 rzekomo miał wysłać SMS-a do ojca: "Odezwij się, Paulina nie żyje" - ustalił Onet. - Wyniki sekcji zwłok potwierdziły, że zgon nastąpił o pierwszej w nocy. Nie grało nam to, bo z jego (Dawida - red.) zeznań wynikało, że miał się obudzić o piątej i córka miała jeszcze charczeć. Naszym zdaniem, kiedy córka umierała, a potem już nie żyła, on sobie spokojnie oglądał filmy - powiedział w "Uwadze" TVN w 2021 r. Kazimierz Antczak, ojciec Pauliny.

Zobacz wideo Policja poszukuje Jacka Jaworka podejrzanego o potrójne zabójstwo

Śmierć Pauliny Antczak. Kroplówka i inne niejasności

Media wskazują na błędy śledczych, którzy podczas oględzin nie zwrócili uwagi na siniaki na ciele Pauliny, ani nie zabezpieczyli kroplówki, która stała na regale, a której na pewno nie podali kobiecie ratownicy. "(Kroplówka - red.) została uwieczniona jedynie na zdjęciach zrobionych przez technika. Z mieszkania szybko zniknęła, nie wiadomo więc, co zawierała. Prokuratura i sąd nigdy nie ustaliły, kto wyniósł ją ze szpitala, przyniósł do mieszkania Pauliny i kto ją jej podał" - czytamy na Onecie.

Ubranie, które miała na sobie Paulina, zostało szybko zutylizowane, nie oddano go jej rodzicom. Państwo Antczakowie uważają, że Dawid Z. i członkowie jego rodziny sprzątali i zacierali ślady, których nikt nie zabezpieczył. "Oprócz Dawida nikt nie został wówczas przesłuchany. Policjanci nawet nie odnotowali, kto kręcił się po mieszkaniu" - podał portal.

Prokuratorskie śledztwo było kilkukrotnie umarzane i wznawiane. Państwo Antczakowie skierowali więc do sądu subsydiarny akt oskarżenia, w którym wskazali, że to Dawid Z. miałby odpowiadać za śmierć ich córki. Wyrok zapadł w maju 2022 r. - były partner Pauliny został uniewinniony od zarzutów nieumyślnego spowodowania śmierci i nieudzielenia pomocy. Rodzice kobiety odwołali się od tej decyzji.

Mimo że z ciała Pauliny pobrano próbki, badania toksykologiczne zostały przeprowadzone dopiero siedem lat po jej śmierci. Badań nie zleciła prokuratura - zapłacili za nie rodzice Pauliny, którzy po latach wywalczyli też prawo do ekshumacji. - Wiemy, że w organizmie Pauliny znaleziono substancje toksyczne (w tym: silny lek na depresję, narkotyk o działaniu zbliżonym do kokainy oraz amiodaron - red.). Nikt nie jest jednak zainteresowany sprawdzeniem tego, skąd te substancje wzięły się w jej organizmie - powiedział Kazimierz Antczak "Faktowi" w 2022 r.

Media: Sąd bierze pod uwagę nowe dowody, ale nie zmienia kwalifikacji czynu

W poniedziałek 8 maja br. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu uchylił wyrok pierwszej instancji i skierował sprawę do ponownego rozpoznania. Włączył do niej nowe dowody, zgromadzone przez Antczaków. Jak podał Onet, "wszystko wskazuje na to, że sprawa wciąż będzie prowadzona w tym samym kierunku przez Sąd Rejonowy we Wrocławiu, choć rodzice Pauliny domagali się zmiany kwalifikacji prawnej i prowadzenia postępowania pod kątem zabójstwa". Iwona Antczak, matka Pauliny, jest tą decyzją "zbulwersowana". - Przecież nikogo więcej (poza Dawidem - red.) nie było na miejscu zgonu. Sam oskarżony zeznał, że przy Paulinie był tylko on - powiedziała dziennikarzom. - Wszystkie dowody wskazują, że nasza córka została zabita. Ta zbrodnia została popełniona przez konkretną osobę, przez Dawida Z. - stwierdził jej mąż.

Więcej o: