Rzecznik Praw Dziecka Mikołaj Pawlaka przyznał, że w sprawie ośmioletniego Kamila z Częstochowy może "rozłożyć ręce". W ten sposób o sytuacji chłopca, który zmarł po miesiącu pobytu w szpitalu, gdzie trafił z poparzeniami i obrażeniami po pobiciu przez ojczyma, mówił na antenie Polsat News. Odpowiedzi na to, co Mikołaj Pawlak zrobił, by zapobiec tragedii, domagał się Jurek Owsiak.
"Napisał, że jest porażony, jak wiele osób zawiodło w sprawie Kamilka. Sąd, kurator i opieka społeczna - od 2015 roku. Drogi Panie, jest Pan rzecznikiem od prawie pięciu lat. To również pytanie do Pana. Niezdarność systemu ochrony takich dzieci, takich rodzin jest ogromna. I to nie po raz pierwszy!" - czytamy we wpisie Owsiaka. O odpowiedź na pytanie Owsiaka poprosił Pawlaka prowadzący program Bogdan Rymanowski. Rzecznik Praw Dziecka odparł, że "gdyby wiedział wcześniej, zapewne dziecko dało się być może ocalić szybciej". - Post factum mogę rozłożyć ręce. Wszyscy walczyliśmy o jego życie, modliliśmy się, wspieraliśmy. To nie dało rady - przyznał Rzecznik Praw Dziecka.
Mikołaj Pawlak mówił w środowym wywiadzie również o tym, że złożył do Sejmu projekt ustawy, który zobowiązuje instytucje publiczne, by zawiadamiać z urzędu Rzecznika Praw Dziecka o sprawach, których nie są w stanie sami zweryfikować. - Chciałbym, aby ten projekt był uzupełnieniem kompetencji rzecznika, żebyśmy mogli reagować wcześniej, a nie jak w przypadku Kamila, kiedy dowiedziałem się później. Trzeba było zareagować wcześniej - tłumaczył Pawlak.
W środę prokurator Krzysztof Sierak podczas konferencji prasowej przedstawił nowe ustalenia śledczych, którzy prowadzą sprawę po śmierci 8-letniego Kamila z Częstochowy. - W toku dotychczas przeprowadzonych czynności w postępowaniu bezsprzecznie ustalono, że 29 marca 2023 r. ojczym dziecka Dawid B. siłą zabrał dziecko pod prysznic, rozebrał i polewał wrzącą wodą, rzucał nim na podłogę oraz uderzał prysznicem, a następnie zabrał do kuchni, gdzie rzucił o rozgrzany piec węglowy. Powodem tego zachowania było rzucenie przez dziecko telefonem sprawcy ze stołu na podłogę. Dziecko doznało ciężkich obrażeń zagrażających życiu, w szczególności rozległych ran oparzeniowych drugiego i trzeciego stopnia w zasadzie większej części ciała. Jak ustalono, po zdarzeniu przez okres pięciu dni nikt nie udzielił dziecku pomocy. Dopiero 3 kwietnia ojciec Kamila podczas odwiedzin wezwał pogotowie - przekazał prokurator.
Zmiana zarzutów wobec ojczyma i matki Kamila. "Dokonanie zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem"
- Ustalenia i wnioski posekcyjne jednoznacznie pozwalają na zmianę zarzutów podejrzanym. Wobec ojczyma na zarzuty dokonania zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, a wobec matki rozważane jest uzupełnienie zarzutu o pomocnictwo w zabójstwie - dodał. Prokurator przedstawił także Dawidowi B. zarzut znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad pasierbem poprzez bicie i kopanie po całym ciele oraz przypalanie papierosami. Wcześniej minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro przekazał, że śledztwem zajmie się teraz prokuratura regionalna w Gdańsku.