Kuriozalny błąd wiceministerki rodziny i polityki społecznej. Podała pełne nazwisko matki Kamila

W czasie środowej konferencji prasowej premiera i ministerek rodziny i polityki społecznej doszło do błędu jednej z polityczek. Anna Schmidt podała nazwisko matki ośmioletniego Kamila, katowanego przez ojczyma. Osobie, która usłyszała zarzuty, przysługuje prawo do ochrony danych osobowych.

Magdalena B. usłyszała zarzut narażenia syna, ośmioletniego Kamila, na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Matce skatowanego chłopca, jako podejrzanej w śledztwie prokuratury, która bada tragiczną śmierć chłopca, przysługuje prawo do ochrony wizerunku i procesu przed sądem. W czasie środowej konferencji premiera Mateusza Morawieckiego, ministerki rodziny i polityki społecznej Marleny Maląg oraz jej zastępczyni w tym resorcie Anny Schmidt doszło do ujawnienia nazwiska podejrzanej.

Jak pokazuje tragiczna sytuacja, tragiczna śmierć, a właściwie bestialskie morderstwo, bo takimi słowami chcę określić czyny pana Dawida i pewnie współwinnej małżonki, a matki małego Kamilka pani Magdaleny [tu pada pełne nazwisko podejrzanej - przyp. red.] pokazuje, że przyjęcie tych przepisów było konieczne

- powiedziała Anna Schmidt. Dalej podawała szczegóły ustawa o przeciwdziałaniu przemocy domowej, która ma zacząć obowiązywać 22 czerwca, a którą określiła jako "zmiany rewolucyjne". Z kolei szef rządu ocenił, że śmierć chłopca "jest kolejnym wstrząsem i wielkim apelem do tego, by być czujnym". Dodał, że zawiódł czynnik ludzki i instytucje odpowiedzialne za monitorowanie takich sytuacji. Morawiecki powiedział, że "osobiście jest zwolennikiem kary śmierci". Wydał także polecenie Zbigniewowi Ziobrze, by podwyższyć kary za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem.

Pełna relacja z konferencji po śmierci Kamila w poniższym tekście: 

W środę sekcja zwłok Kamila. Prokuratura: Śmierć chłopca jest podstawą do zmiany zarzutów 

W poniedziałek rano Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka im. św. Jana Pawła II w Katowicach poinformowało o tym, że ośmioletni Kamil z Częstochowy zmarł. "Bezpośrednią przyczyną śmierci chłopca była postępująca niewydolność wielonarządowa. Doprowadziła do niej poważna choroba oparzeniowa i ciężkie zakażenie całego organizmu, spowodowane rozległymi, długo nieleczonymi ranami oparzeniowymi" - czytamy w oświadczeniu lekarzy.

Przypomnijmy, że ośmioletni Kamil trafił do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka 3 kwietnia z licznymi obrażeniami. Pod koniec marca chłopiec został pobity i oblany wrzątkiem, 25 procent powierzchni ciała miał poparzone. Przez kilka dni nikt nie wezwał pogotowia ratunkowego. Kiedy trafił do szpitala, lekarze wprowadzili dziecko w stan śpiączki farmakologicznej, aby złagodzić cierpienie. "Kamilek przez cały czas pobytu w szpitalu był głęboko nieprzytomny. Nie zdawał sobie świadomości gdzie jest, ani co go spotkało. Ani przez chwilę nie cierpiał [...] W imieniu personelu szpitala przekazujemy wyrazy głębokiego współczucia biologicznemu ojcu dziecka. Dziękujemy też wszystkim tym osobom, którzy tak bardzo przejęły się losem chłopca. Wspólnie z Państwem, jako personel szpitala, dzielimy dziś wielki smutek z powodu odejścia Kamilka" - podkreślili lekarze i personel medyczny szpitala.

Śledztwo w sprawie śmierci Kamila prowadzi Prokuratura Okręgowa w Częstochowie. 27-letni ojczym chłopca usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa. Dawid B. miał rzucać go na rozgrzany piec, polewać wrzątkiem i przypalać papierosami. On i 35-letnia matka dziecka, Magdalena B., zostali zatrzymani przez policję. Kobiecie postawiono zarzut narażenia syna na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. - Po uzyskaniu wstępnych wyników sekcji zwłok zostaną podjęte decyzje dotyczące zmiany zarzutów, które w śledztwie usłyszeli ojczym i matka chłopca. Dotychczasowe ustalenia śledztwa, w szczególności śmierć chłopca, wskazują na konieczność takiej zmiany - w ten sposób o zarzutach dla ojczyma i matki Kamila mówił nam prokurator Tomasz Ozimek z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie. Po zmianie zarzutów ojczymowi chłopca będzie grozić dożywocie. Prokurator podkreślił w rozmowie z Gazeta.pl, że w przypadku postępowań z zakresu Kodeksu karnego, kiedy "istnieje podejrzenie przestępczego spowodowania śmierci, a tak jest w tej sprawie, obligatoryjne jest przeprowadzenie sekcji zwłok, aby ustalić przyczynę zgonu".

***

Potrzebujesz pomocy albo jesteś świadkiem przemocy?

Jesteś świadkiem przemocy lub masz podejrzenia, że komuś dzieje się krzywda? Osoby, które mieszkają w sąsiedztwie osób, które podejrzewają o stosowanie przemocy, powinny pomóc potencjalnym ofiarom na kilka sposobów. Warto reagować zwłaszcza wtedy, gdy: słyszysz awantury, krzyki, płacz lub nietypowe hałasy. Świadkowie przemocy mogą porozmawiać z osobą krzywdzoną i zaoferować jej pomoc lub bezpośrednio zgłosić swoje podejrzenia na policję, do Ośrodka Pomocy Społecznej lub na "Niebieską Linię", dzwoniąc pod numer 800 12 00 02. Warto pamiętać, że osoba krzywdzona często kryje sprawcę ze wstydu lub strachu - to jednak nie powinno zniechęcać do działania. 

"Namawiamy do przyjrzenia się takim sytuacjom i udzielenia pomocy w celu przerwania przemocy. Weźmiesz wtedy udział w bardzo ważnym etapie przeciwdziałania przemocy - w interwencji. Twoja interwencja może zapoczątkować proces wychodzenia z przemocy osoby pokrzywdzonej, ale przede wszystkim może pomóc zapewnić jej bezpieczeństwo" - apeluje "Niebieska Linia". Więcej informacji znajdziesz na tej stronie. Jeśli występuje zagrożenie życia - dzwoń na numer alarmowy 112.

***

Więcej o: