Szkoła pożegnała 8-letniego Kamila. Opublikowano oświadczenie

W poniedziałek rano Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka poinformowało, że ośmioletni Kamil z Częstochowy zmarł na skutek poniesionych obrażeń. Kilka godzin po informacji o śmierci ośmiolatka, Zespół Szkół Specjalnych nr 28 w Częstochowie na swoim profilu w mediach społecznościowych pożegnał chłopca.

Ośmioletni Kamil z Częstochowy, który był maltretowany przez ojczyma, zmarł 8 maja. "Bezpośrednią przyczyną śmierci chłopca była postępująca niewydolność wielonarządowa" - przekazało Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka im. św. Jana Pawła II w KatowicachKilka godzin po tej informacji, Zespół Szkół Specjalnych nr 28 w Częstochowie na swoim profilu w mediach społecznościowych pożegnał chłopca.

"Z wielkim smutkiem i żalem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Kamila. Był uczniem szkoły od 1 do 30 września 2022, a następnie od 1 marca 2023 roku. Nie znajdujemy słów, by wyrazić swój ból i smutek" - można przeczytać w krótkim komunikacie zamieszczonym na Facebooku. Placówka wyłączyła możliwość komentowania wpisu.

W poniedziałek po południu także przyrodnia siostra, Magdalena, zabrała głos po śmierci chłopca. Córka biologicznego ojca Kamila przyznała w rozmowie z Wirtualną Polską, że do końca wierzyła, iż stan Kamila się poprawi. - Późnym wieczorem lekarze mówili, że jego stan się pogorszył, tata prosił o modlitwę. Niestety, dziś dostaliśmy informacje, że Kamil nie żyje - mówiła kobieta. Z jej relacji wynika, że ojciec dziecka jest w złym stanie psychicznym. - Załamał się. Miał nadzieję, że Kamil z tego wyjdzie, że wszystko się jakoś ułoży. Teraz nie ma siły nawet rozmawiać. Pomaga mu jego partnerka, znajomi, rodzina - dodała.

Pogrzeb ośmioletniego Kamila odbędzie się prawdopodobnie 13 maja.

Częstochowa. Ośmioletni Kamil był katowany i polewany wrzątkiem

Chłopiec 3 kwietnia trafił do Centrum Zdrowia Dziecka im. św. Jana Pawła II w Katowicach z rozległymi poparzeniami. Okazało się, że dziecko było bite, oblewane wrzątkiem i przypalane papierosami. Ojczym chłopca kilka dni przed przewiezieniem dziecka do szpitala miał rzucić go na rozżarzony piec. Dziecko przez kilka dni leżało w domu, zareagował dopiero biologiczny ojciec Kamila, który podczas wizyty zauważył, że stan 8-latka jest ciężki, po czym wezwał pogotowie.

Z informacji przekazanych przez przedstawicieli szpitala, wynikało, że w ostatnich dniach stan chłopca znacznie się pogorszył. "Bezpośrednią przyczyną śmierci chłopca była postępująca niewydolność wielonarządowa. Doprowadziła do niej poważna choroba oparzeniowa i ciężkie zakażenie całego organizmu, spowodowane rozległymi, długo nieleczonymi ranami oparzeniowymi. Kamilek przez cały czas pobytu w szpitalu był głęboko nieprzytomny. Korzystał z zaawansowanych metod leczenia, m.in. z respiratoterapii, dializoterapii oraz wysokospecjalistycznej aparatury ECMO, zapewniającej wspomaganie krążenia i pozaustrojowe natlenianie krwi. Był pod ciągłą, niezwykle troskliwą opieką naszego personelu medycznego. To wszystko niestety nie wystarczyło, aby uratować chłopca" - przekazał personel szpitala 8 maja.

Więcej o: