Remigiusz Korejwo to były funkcjonariusz Centralnego Biura Śledczego Policji, który doprowadził do wznowienia śledztwa w sprawie zbrodni w Miłoszycach, gdzie zgwałcono i zamordowano 15-letnią Małgosię. Razem z prokuratorami Dariuszem Sobieskim i Robertem Tomankiewiczem policjant dowiódł, że to nie Tomasz Komenda dokonał zbrodni, za którą niesłusznie został skazany na więzienie. Komenda spędził w więzieniu 18 lat.
Policjant przyznał w rozmowie z dziennikarzami Onetu, że po raz ostatni rozmawiał z Komendą około półtora roku temu. Potem ich kontakt się urwał. - Wcześniej mieliśmy częstszy kontakt, gdy Tomek potrzebował technicznego wsparcia - wyjaśnił i dodał, że uspokajał go także wtedy, gdy był po raz kolejny wzywany na przesłuchania, co tylko "rozgrzebywało rany" u niesłusznie skazanego mężczyzny.
- Nie angażowałem się w jego życie prywatne. Jestem w szoku, gdy słyszę teraz te wszystkie medialne doniesienia na jego temat. Kiedy przeczytałem wywiad z mamą Tomka, to aż usiadłem. Nigdy bym nie pomyślał, że to się tak skończy. Dla mnie ta sytuacja jest cholernie niezręczna, bo bardzo ich wszystkich szanuję. Wydawało mi się, że skoro taka krzywda ich zjednoczyła, to nic nie będzie ich w stanie podzielić – powiedział Remigiusz Korejwo.
Wspomniał też, że nadal pamięta, jak cała rodzina przyszła odebrać Tomasza Komendę, gdy ten wychodził na wolność. - Oni wszyscy się cieszyli, przytulali. Tam było niesamowite wzruszenie. Były łzy szczęścia. Była miłość. To było szczere. Nieudawane. Po tym obrazku trudno było sądzić, że coś złego się stanie - przyznał. Korejwo dodał, że cała rodzina Tomka była bardzo zgrana i zżyta.
- Polubiłem Tomka, panią Tereskę, jego braci i Mirka (ojczyma - red.). To naprawdę fajni ludzie. Otwarci, ale niesamowicie pokrzywdzeni. Przejechani przez los. Ludzie nawet sobie nie wyobrażają, co oni przeżyli. Ich wszystkich jest mi szkoda, bo wszyscy mają pod górkę. Nie wiem, dlaczego tak się stało i co tak naprawdę się stało - podkreślił. Policjant zaapelował też, by nie wydawać wyroków w sprawie. Jak zauważył, konieczne byłoby poznanie także wersji Tomasza Komendy, który unika rozmów z mediami. - Ja sam nie zadzwonię do Tomka i nie będę go pytał, co się stało, bo to jest jego życie - dodał.
Remigiusz Korejwo wspomniał też, że sprawie Tomasza Komendy poświęcił swoją karierę, ale dzięki temu udało się osiągnąć coś "nieosiągalnego". Nigdy wcześniej bowiem Sąd Najwyższy nie uniewinnił nikogo z miejsca.
Mama Tomasza Komendy, Teresa Klemańska, w rozmowie z Onetem przyznała, że od dwóch lat nie rozmawiała z synem. - Udaje, że nas nie zna. Nie chce mieć z nami nic wspólnego. Z całą rodziną Klemańskich. Zniknął, jak tchórz - powiedziała.
Jej zdaniem Tomasz Komenda zmienił się pod wpływem najstarszego syna Gerarda, zwanego też przez rodzinę Maćkiem. - Jak tylko się dowiedział, że Tomek dostanie pieniądze, to odciął go od nas. Chciał nas skłócić i to mu się udało - mówiła. Brat Tomasza, Krzysztof, dodał, że "jeszcze usłyszymy o Tomku, bo to dopiero początek jego upadku".