O incydencie w lesie koło Bydgoszczy piszą "Fakt" i "Gazeta Wyborcza". Przekazywane przez media doniesienia są szczątkowe i niepotwierdzone przez służby, które w ogóle nie przekazują informacji na ten temat. Jak podaje "Fakt", we wtorek 25 kwietnia w lesie w pobliżu miejscowości Zamość koło Bydgoszczy pojawiły się służby. "Duży teren od tamtej pory zabezpieczają policja i Żandarmeria Wojskowa, w sprawę zaangażowana jest też prokuratura" - przekazał tabloid.
- W okolicy podbydgoskiego Zamościa coś runęło z nieba. Mam informacje, że to rakieta albo wojskowy dron spadł do lasu na obrzeżach wsi - powiedział z kolei anonimowy rozmówca "Gazety Wyborczej".
W środę sprawy nie chciała komentować policja. MON z kolei dziennikarzy "GW" skierował do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. - Nie mamy żadnych informacji do przekazania na ten temat - przekazała dziennikowi rzeczniczka prokuratury Grażyna Wawryniuk.
- Popytałem ludzi. Potwierdzają, choć pojawiają się różne wersje. Powtarza się jedno - spadło coś, co przypomina obiekt wojskowy - mówi "Wyborczej" Andrzej Sobkowski, sołtys wsi.
Okoliczni mieszkańcy także relacjonują, że nieopodal pobliskiej stadniny koni "coś spadło". Dziennikarze relacjonują, że na północ od Zamościa wjazdu do lasu pilnuje Żandarmeria Wojskowa, są też policjanci. W lesie zaś "widać strażaków i wojsko". Z kolei "Fakt" podaje, że w lesie znajduje się "lej jak po bombie". "W środę po południu ciężkie samochody wojskowe wywoziły z lasu bliżej nieokreślony przedmiot, nasz dziennikarz był przesłuchiwany przez służby. O szczegółach akcji jednak nikt nie może i nie chce się wypowiadać" - podaje "Fakt". Gazeta zwraca uwagę, że w regionie znajdują się poligony wojskowe.