Kierowca wjechał autem do rowu i chciał je wyciągnąć traktorem. Miał ponad 3 promile

Aleksandra Boryń
Kierowca wjechał autem do rowu, po czym poszedł do domu po traktor, którym chciał wyciągnąć pojazd. Gdy wrócił, na miejscu była już policja. Jak się okazało, mężczyzna miał w wydychanym powietrzu ponad 3 promile alkoholu.

W poniedziałek oficer dyżurny z Wolbromia (woj. małopolskie) otrzymał informacje o pijanym kierowcy volkswagena, który w Imbramowicach, w gminie Trzyciąż, wjechał w znak drogowy i uszkodził przystanek autobusowy. Funkcjonariusze, którzy przybili na miejsce zdarzenia zastali w rowie uszkodzony samochód, jednak nie było w nim kierowcy. Podczas wyszukiwania właściciela pojazdu w bazie danych na podstawie tablic rejestracyjnych, do policjantów podjechał ciągnikiem rolniczym mężczyzna. Traktor zatrzymał się na poboczu drogi, a kierowca wyszedł z ciągnika i podszedł do policjantów, oferując im pomoc. 

Zobacz wideo Pijany kierowca nie potrafił zapanować nad samochodem. Zatrzymano go dwukrotnie, tej samej nocy

Funkcjonariusze wyczuli woń alkoholu i zwrócili uwagę na bełkotliwą mowę kierowcy, dlatego przebadali go alkomatem. Badanie wykazało ponad 3 promile alkoholu. W trakcie legitymowania okazało się, że mężczyzna jest także właścicielem auta, które "zaparkowało" w rowie. 60-latek przyznał, że kierował wcześniej samochodem. Jak zeznał, prowadzony przez niego pojazd wpadł w poślizg i uderzył w znak drogowy oraz wiatę przystanku, a następnie zatrzymał się w rowie. Kiedy nie mógł z niego wyjechać, postanowił udać się do swojego gospodarstwa po traktor, by wyciągnąć auto.

W związku z sytuacją mężczyźnie zatrzymano prawo jazdy. 60-latek odpowie za kierowanie pojazdami w stanie nietrzeźwości, za co grozi mu kara pozbawienia wolności do lat dwóch, utrata prawa jazdy nawet na 15 lat, wysoka grzywna, oraz możliwość sądowego zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych.

Miał aż 7 promili alkoholu 

Ostatnio informowaliśmy także o pijanym kierowcy, który wjechał samochodem do rowu i miał, aż 7 promili alkoholu. Do zdarzenia doszło 13 kwietnia w jednej z miejscowości w powiecie łańcuckim (województwo podkarpackie). Około godziny 15 miejscowi funkcjonariusze otrzymali zgłoszenie o pijanym kierowcy, śpiącym w przydrożnym rowie na terenie wsi Rakszawa. Okazało się, że stan mężczyzny nie tylko uniemożliwiał prowadzenie pojazdu, ale także zagrażał jego zdrowiu. 63-latek musiał być hospitalizowany. Po dotarciu do szpitala mieszkańcowi gminy Rakszawa sprawdzono poziom alkoholu we krwi. Badanie wykazało, że mężczyzna miał siedem promili.

Podczas wykonywania czynności służbowych policjanci ustalili, że 63-latek nie ma prawa jazdy, a do tego jest objęty sądowym zakazem prowadzenia pojazdów mechanicznych. Ponadto auto, którym kierował mężczyzna, nie posiadało aktualnych badań technicznych.

Więcej o: