Jak poinformował RMF FM, polskie służby aresztowały 12 osób, które miały zajmować się akcjami dywersyjnymi oraz szpiegować za pomocą kamer szlaki dostaw pomocy wojskowej dla Ukrainy. Poza podejrzeniem o działalność na rzecz obcego wywiadu osoby te usłyszały zarzut działania w zorganizowanej grupie przestępczej, który postawił im Lubelski wydział Prokuratury Krajowej.
Dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada otrzymał informacje, że sąd przedłużył tymczasowe aresztowanie sześciu osób, które Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymała wcześniej. Część z podejrzanych miała spędzić za kratami miesiąc.
W ramach zorganizowanej grupie przestępczej działać mieli cudzoziemcy ze Wschodu, którzy byli podejrzani o wykonywanie zleceń rosyjskich służb specjalnych. Szajka została zatrzymana w związku z co najmniej pięćdziesięcioma ukrytymi kamerami, monitorującymi ruch na ważnych trasach i węzłach kolejowych. Funkcjonariusze polskich służb i policji zostali wówczas postawieni w stan podwyższonej gotowości.
Kamery były rozmieszczone między innymi w okolicach lotniska w Jasionce pod Rzeszowem. Jest to jedno z kluczowych miejsc, gdzie przerzucana jest zachodnia broń i amunicja do Ukrainy. Śledczy podejrzewają, że znalezione kamery nie są jedynymi, jakie były rozmieszczone na Podkarpaciu. W związku z tym prowadzone są dalsze poszukiwania kolejnych urządzeń szpiegowskich.
ABW sprawdza mosty i wiadukty na kluczowych trasach prowadzących do przejść z Ukrainą. Te miejsca są najbardziej narażone na działania szpiegowskie, ze względu na wykorzystywanie ich do transportu dostaw. Funkcjonariusze przeszukują również magazyny wynajęte po wybuchu wojny w Ukrainie. Służby sprawdzają wschodni odcinek autostrady A4 i parkingi przy tej trasie. Jak dowiedział się RMF FM, rozpracowywanie siatki szpiegowskiej zajęło kilka miesięcy.