"Rzeczpospolita" opublikowała tekst radcy prawnego, doktora Piotra Pałki, poświęcony kwestii pociągania do odpowiedzialności polityków, którzy nie dotrzymują obietnic składanych wyborcom w trakcie kampanii. Ekspert rozważa możliwość skorzystania w tym celu z przepisów o przyrzeczeniu publicznym. Zagadnienie to analizował w przeszłości także Sąd Najwyższy.
Jak przypomina portal twojahistoria.pl, podczas kampanii prezydenckiej w 1990 roku Lech Wałęsa obiecywał, że wypłaci każdemu Polakowi sto milionów złotych. - Ludziom trzeba oddać to, co im komuniści ukradli. Rozdajmy każdemu czeki na 100 mln zł, za które będzie można kupić przedsiębiorstwa czy domy. Dajmy Polskę Polakom, zamiast sprzedawać ją Amerykanom, którzy chcą pozamykać 75 proc. przedsiębiorstw i zwolnić ludzi - powiedział Lech Wałęsa 3 października 1990 roku. Do tej wypowiedzi nawiązał Kazik Staszewski, który w utworze "100000000", śpiewając: "Obiecałeś sto milionów, wyraźnie słyszałem / I minęło tyle czasu - ja nic nie dostałem (...) Wałęsa, dawaj moje sto milionów".
Nie tylko Kazik poczuł się oszukany przez Lecha Wałęsę. Polityka pozwał do sądu jeden z obywateli, który stwierdził, że Wałęsa złamał przepisy o przyrzeczeniu publicznym, co opisał portal Lege Artis. Sąd pierwszej instancji przyznał powodowi rację. Ostatecznie sprawa trafiła do Sądu Najwyższego, który w uchwale z 20 września 1996 roku orzekł, że "nie jest dopuszczalne dochodzenie na drodze sądowej spełnienia obietnic wyborczych".
Dr Piotr Pałka uważa, że wspomniane orzeczenie Sądu Najwyższego nie przekreśla możliwości korzystania z przepisów o przyrzeczeniu publicznym, w celu rozliczania polityków ze składanych przez nich obietnic wyborczych. Ekspert podkreśla przy tym, że w Polsce nie funkcjonuje system precedensów, więc orzeczenie SN nie oznacza, że wykluczona jest inna interpretacja przepisów. Instytucja przyrzeczenia publicznego jest opisana w art. 919 kodeksu cywilnego. "Kto przez ogłoszenie publiczne przyrzekł nagrodę za wykonanie oznaczonej czynności, obowiązany jest przyrzeczenia dotrzymać. Jeżeli w przyrzeczeniu nie był oznaczony termin wykonania czynności ani nie było zastrzeżenia, że przyrzeczenie jest nieodwołalne, przyrzekający może je odwołać" - brzmi wspomniany przepis.
Dr Pałka uważa, że obietnice wyborcze spełniają warunki niezbędne do uznania ich za przyrzeczenia publiczne i mogą powodować określone skutki cywilnoprawne. "Niewypełnienie programu wyborczego przyjętego w okresie kampanii nie może nie pociągać za sobą jakiejkolwiek odpowiedzialności cywilnej. (...) Na skutek głoszenia obietnic wyborczych może więc dojść do zdarzenia prawnego, na które można byłoby powoływać się przed sądem jako na prawną podstawę dochodzonego roszczenia (...) Odpowiedzialność polityka za niedotrzymanie obietnic wyborczych ma ze swej istoty również charakter polityczny (...), ale nie wyklucza to uznania obietnicy wyborczej za przyrzeczenie publiczne" - przekonuje Piotr Pałka.