Do tragedii doszło w Biedronce na warszawskim Mokotowie, przy ul. Rzymowskiego. Jak poinformowała stołeczna policja w rozmowie z Wirtualną Polską, zgłoszenie przyszło krótko po godzinie 10. Przybyli na miejsce ratownicy medyczni stwierdzili zgon kobiety. - Nic nie wskazuje, żeby sprawa miała podłoże kryminalne. Prawdopodobnie był to zgon z przyczyn naturalnych - powiedział Rafał Rutkowski z Komendy Stołecznej Policji.
Serwis warszawawpigułce.pl podał, powołując się na informacje od jednej z klientek sklepu, że miejsce, w którym kobieta upadła i gdzie próbowano jej pomóc, nie było w żaden sposób osłonięte. Akcji ratowniczej mieli przyglądać się klienci, w tym dzieci.
Sieć Biedronka w oświadczeniu zaprzeczyła relacji klientki. "Podczas akcji ratunkowej miejsce zdarzenia było zasłonięte dostępnymi w sklepie przedmiotami, a w czasie reanimacji na terenie sklepu nie przebywały małe dzieci. Po przyjeździe ratowników medycznych i otrzymaniu od nich informacji o poważnym stanie kobiety sklep został zamknięty" - czytamy.
Biedronka podkreśla, że priorytetem pracowników była pomoc nieprzytomnej kobiecie - zastępca kierownika sklepu wezwał karetkę i przystąpił do udzielania pierwszej pomocy.