"GW": Dominikanin szczerze o odejściu z Kościoła katolickiego. "Wyszedłem spod władzy absolutnej"

- Wyszedłem spod władzy absolutnej i wreszcie stałem się wolnym człowiekiem - mówi po odejściu z Kościoła katolickiego dominikanin ojciec Marcin Mogielski. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" zdradza, że już nie chce zostać pastorem i ma inne plany na przyszłość. W Wielką Sobotę dominikanin ogłosił, że odchodzi z Kościoła katolickiego, bo "przegrał walkę z instytucją kościelną".
Zobacz wideo Pasławska: Kościół jest zobowiązany opiekować się ludźmi, powinien się oczyścić

Z ojcem Marcinem Mogielskim rozmawiała dziennikarka "Gazety Wyborczej" Ewa Wilczyńska: Marcin Mogielski o kulisach odejścia z zakonu dominikanów. "Wciąż słyszę, że w Kościele mają na mnie kwity". - Idę dalej, bo nie lubię się zatrzymywać po drodze - zapewnia Marcin Mogielski, który już nie planuje zostać pastorem. W "GW" mówił o tym, że dostał pracę w szkole i prowadzi terapię par i czuje się wolnym człowiekiem, który "wyszedł spod władzy absolutnej".

Ojciec Mogielski: Wyszedłem spod władzy absolutnej

Kościół katolicki, z którego odszedł, porównał do statku, jaki osiadł na mieliźnie. - Wierzyłem, że jeżeli będę głosił ewangelię, mówił prawdę i stawał po stronie wykluczonych i skrzywdzonych, dając biskupom ich nazwiska na tacy, to zostanie to załatwione. 30 lat miałem w sobie tę naiwność. Nie wstydzę się tego, ale dłużej już tak nie mogę. Kościół rzymskokatolicki to nie jest mój dom. Po co mam walić głową w mur, jak mogę być tam, gdzie myślą tak jak ja - opowiada. 

"GW" przypomina sprawę nadużyć ks. Andrzeja Dymera i pokrzywdzonych, których odnalazł Mogielski. Konsekwencję wkrótce dotarły do dominikanina. Arcybiskup Kamiński przekazał przełożonemu, że Mogielski "został wyrzucony z seminarium za gejostwo, a oskarżenia to pedalska zemsta". Hierarcha dodał, że to właśnie Dymer rozpracowuje "homoseksualną siatkę w Kościele". - Domagałem się sprostowania, ale prowincjał kazał mi odpuścić - opowiada w "GW". Nie odpuścił, ale czuł się coraz bardziej osamotniony w tej walce i w całym systemie. - Zrozumiałem, że chcę być takim bohaterem romantycznym, który zbawi ten świat, ale już dłużej nie mogę tak żyć, bo stracę resztę zdrowia. Zresztą sumienie nie pozwala mi być w organizacji, która atakuje osoby skrzywdzone i sygnalistów - mówi.

W Wielką Sobotę dominikanin napisał na Facebooku, że "po ciężkich latach domagania się od instytucji kościelnej stanięcia po stronie skrzywdzonych i wykluczonych, odkryłem, że ten system nie chce zmian". "Moje ręce są za krótkie, a władza nade mną silna i skuteczna" - czytamy. Dalej duchowny dodał, że "nadal jest chrześcijaninem, ale w kościele ewangelicko-augsburskim, wreszcie u siebie, w bezpiecznym domu (...)". Do Kościoła ewangelicko-augsburskiego należą wyznawcy luteranizmu, którzy m.in. nie uznają zwierzchnictwa papieża i czczenia obrazów czy relikwii. Wśród największych różnic między Kościołem ewangelicko-augsburskim a katolickim wymienia się także fakt, że w pierwszym przypadku duchowni mogą zakładać rodziny i nie obowiązuje ich celibat.

Porannej Rozmowy i Zielonego Poranka możecie słuchać też w wersji audio w dużych serwisach streamingowych, np. tu:

Więcej o: