Wypadek radiowozu z nastolatkami. Giertych: Jeden z policjantów usłyszał zarzuty

Jeden z policjantów, który na początku roku brał udział w wypadku radiowozu, usłyszał zarzuty - przekazał mec. Roman Giertych, którego cytuje "Uwaga!" TVN. W samochodzie wraz z funkcjonariuszami jechały dwie nastolatki. Później informację tę potwierdziła prokuratura - policjant jest podejrzany m.in. o spowodowanie wypadku, niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień.

Informację o postawieniu jednemu z policjantów, którzy jechali radiowozem razem z dwiema nastolatkami, przekazała "Uwaga!" TVN, powołując się na ustalenia mec. Romana Giertych. Adwokat reprezentuje bowiem poszkodowane w wypadku dziewczęta. Jednocześnie podkreślił, że nie zna treści zarzutów. Nie wie też, którego z funkcjonariuszy dotyczą. TVN zwrócił się w tej sprawie do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Początkowo jej rzeczniczka Aleksandra Skrzyniarz powiedziała, że ze względu na zaplanowane czynności nie może udzielić żadnych informacji. Ostatecznie jednak potwierdziła te doniesienia. - Po skompletowaniu materiału dowodowego prokurator wydał postanowienie o przedstawieniu zarzutów policjantom. Z jednym z podejrzanych czynności zostały wykonane pod koniec lutego. Usłyszał on zarzut obejmujący m.in. spowodowanie wypadku, jak też niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień. Czynności z drugim z funkcjonariuszy zostały zaplanowane - zaznaczyła cytowana przez PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Zobacz wideo Cymański: Bardziej by mnie martwiły wzrosty poparcia dla PO, czy Lewicy niż Konfederacji

Wypadek radiowozu z nastolatkami

Do wypadku doszło w nocy z 2 na 3 stycznia tego roku. Wówczas policyjny radiowóz uderzył w drzewo w miejscowości Dawidy Bankowe niedaleko Piaseczna na Mazowszu. W chwili wypadku w samochodzie oprócz funkcjonariuszy były także dwie nastolatki w wieku 17 i 19 lat. Mimo tego karetkę wezwano tylko dla funkcjonariuszy, którzy wcześniej kazali dziewczynom opuścić pojazd. Później jedna z nich trafiła do szpitala. Dziewczyna wciąż jest pod opieką wielu lekarzy m.in. psychologa, laryngologa, okulisty czy neurologa. W rozmowie z Onetem podkreśliła, że to zdarzenie całkowicie podważyło jej zaufanie do policji. - Na samą myśl o tym, że może kiedyś jakiś policjant zatrzyma mnie do zwykłej kontroli drogowej albo z jakiegoś innego powodu będę musiała wsiąść do radiowozu, aż przechodzą mnie ciarki - dodała. 

Gołoledź w Warszawie, 20 stycznia 2022 r. 38-latek przewrócił się na oblodzonym chodniku i zmarł. Jest umorzenie

Rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwester Marczak przyznał, iż "nie ma wątpliwości, że w aucie znajdowały się osoby postronne i nie ma żadnych podstaw do tego, by te osoby w tym radiowozie były". Obaj policjanci byli trzeźwi. Młodszy funkcjonariusz, który brał udział w wypadku radiowozu, jak się okazało, był wówczas zaledwie dwa miesiące po podstawowym kursie w policji. Był to również jego pierwszy dyżur i pierwsza interwencja w terenie. Dowódca patrolu to funkcjonariusz z 18-letnim stażem. Komendant Stołeczny Policji zdecydował o zawieszeniu dowódcy patrolu. Starszy z mundurowych usłyszał sześć zarzutów dyscyplinarnych, a młodszy - cztery.

Więcej o: