Jak informowała PAP, której depeszę publikuje tvn24.pl, Joanna Lichocka domagała się sprostowania publikacji na swój temat oraz zapłaty 20 tys. zł. We wtorek Sąd Okręgowy w Gliwicach oddalił jej powództwo.
Joanna Lichocka pozwała Borysa Budkę z art. 212 Kodeksu karnego - przepis dotyczy zniesławienia. Chodzi o następstwa słynnego gestu posłanki PiS, która prawie trzy lata temu po głosowaniu nad pieniędzmi dla TVP - według posłów opozycji - skierowała w ich kierunku środkowy palec. Lichocka twierdziła wtedy, że jej gest źle zinterpretowano. Jednocześnie przeprosiła osoby, które poczuły się urażone jej zachowaniem. Posłanka PiS przekonywała przed sądem, że po tych wydarzeniach uruchomiono wobec niej kłamliwą "kampanię prasowo-telewizyjno-billboardową". Zarzuciła Budce, że miał tę kampanię "stymulować" (cytaty za tvn24.pl). - Jeśli ktoś myślał, że w państwie PiS jest jakaś granica absurdu, to dzisiaj musi dojść do wniosku, że takiej granicy nie ma - komentował z kolei szef klubu KO.
Borys Budka, szef klubu Koalicji Obywatelskiej i były przewodniczący PO, skomentował decyzję sądu na Twitterze: "Wygrała prawda, przegrały: hipokryzja, zakłamanie i buta. Sąd oddalił w całości absurdalne powództwo Joanny Lichockiej, w którym domagała się przeprosin za… swój słynny gest. Musi ona również pokryć koszty procesu. Dziękuję wszystkim za wsparcie! Jesienią również zwyciężymy". Z kolei Joanna Lichocka napisała na Twitterze, że "Sąd Okręgowy w Gliwicach uznał, że zasady demokracji pozwalają politykom na więcej niż zwykłym ludziom". "Uznał, że pan Budka nic nie znaczył i nie miał nic do powiedzenia jako szef partii. No i uwierzył we wszystko panu Budce:) #sądownictwo #przyzwolenienahejt Będę się odwoływać" (oryginalna pisownia - red.)" - dodała.