Robert z Tindera naprawiał krany i rysował serca na piasku. Wyłudził ponad milion, groził oblaniem kwasem

Robert "polował" w sieci na bogate kobiety, stopniowo zdobywał ich zaufanie, a potem prosił o dużą pożyczkę. Wyłudził łącznie ponad milion złotych. Gdy ofiary chciały pieniądze z powrotem, bił je, nachodził i groził, że obleje je kwasem. Mężczyzna wciąż jest na wolności.

Cały artykuł pod tytułem "Co tydzień wysyłał róże. Gdy pożyczyła mu 300 tys. zł, zaczął grozić: "Mam na ciebie folder". Wszystkie twarze Roberta z Tindera" znajdziesz na wroclaw.wyborcza.pl

Sprawę nagłośniła Ewa Wilczyńska, dziennikarka wrocławskiej "Gazety Wyborczej". O Robercie, "stalkerze z Tindera" pisała już w listopadzie 2022 roku. Pokrzywdzone opowiedziały jej wtedy, jak oszust stopniowo zdobywał ich zaufanie, a następnie pożyczał od nich pieniądze. Gdy chciały je odzyskać, "czuły" i "romantyczny" dotąd mężczyzna zaczynał je atakować i zastraszać.

Zobacz wideo Anna Delvey, "Oszust z Tindera" i Zach Avery, czyli wielkie oszustwa nie tylko na ekranie [Popkultura Extra]

Robert oszukiwał bogate kobiety. Jego ofiary straciły w sumie milion złotych

Za każdym razem Robert działa tak samo: poznaje zamożne kobiety na Tinderze, czasem na Facebooku lub Instagramie. Ma różne zdjęcia profilowe, ale żadne nie przedstawia jego. Tłumaczy, że w ten sposób chroni swoją prywatność. Na swoje ofiary wybiera samotne matki czy kobiety w trakcie rozwodu. Służy numerem do adwokata, pomaga nawet wykryć zdradę męża. Nieproszony naprawi kran, ugotuje obiad i zrobi zakupy. Dużo mówi o dwójce swoich dzieci, podkreśla, jak bardzo je kocha. Skarży się, że ich matka ogranicza mu z nimi kontakt. Chętnie pokazuje się z romantycznej strony: przynosi kwiaty, zaprasza na kolacje i rysuje serca na piasku.

Jednej kobiecie powie, że prowadzi firmę budowlaną, innej - że pracuje w służbach. W zależności od specyfiki pracy inaczej uzasadni potrzebę pożyczki. Raz tłumaczy, że musi zainwestować w sprzęt, innym razem - że grożą mu gangsterzy. W ten sposób wyłudził w sumie milion złotych.

Zaginione Renata Majchrzak, 40 lat i Wiktoria Majchrzak, 19 lat Wrocław. Zaginięcie Renaty i Wiktorii. Nowe fakty w sprawie

Kiedy ofiara chce zerwać z Robertem i odzyskać pożyczone pieniądze, naraża się na atak. "Jagodę nachodzi przez kilka lat, niszczy jej opony, wchodzi przez okno, wystaje pod domem. Katarzynę popycha, wpada do jej domu i kradnie telefon. Magdę kopie po miejscach intymnych przed jej mieszkaniem. Innym grozi, że obleje je kwasem" - czytamy na łamach "Wyborczej".

Więcej wiadomości z Polski na stronie głównej Gazeta.pl >>>

Rekolekcje (zdjęcie ilustracyjne) Rekolekcje w polskich szkołach. Przepisy swoje, praktyka swoje

Ofiary Roberta zgłosiły już pobicia, groźby i stalking. Ewa Wilczyńska ustaliła nieoficjalnie, że nazwisko mężczyzny pojawia się ok. 30 razy w policyjnych aktach z ostatnich kilkunastu lat. Wszystkie sprawy zostały jednak umorzone. "Policjanci przyjmowali na przykład jego tłumaczenia, że zeznania to zemsta zranionej byłej partnerki. Albo mówił, że kobieta jest obita, bo spadła ze schodów. Wyrwał jej trochę włosów i rozerwał sukienkę, gdy próbował ją złapać. Tego typu tłumaczenia były dla śledczych wystarczające" - napisała Ewa Wilczyńska.

Pokrzywdzone kobiety nie czują się bezpiecznie. - Może kiedy [Robert] będzie w więzieniu, przestanę się bać - powiedziała jedna z nich w rozmowie z "GW".

Więcej o: