- Prezydent Rosji musiał wyjść z tzw. bunkra i zacząć kampanię wyborczą - powiedziała prof. Agnieszka Legucka, pytana o niedawną wizytę Władimira Putina na Krymie i w Mariupolu. Ekspertka podkreśliła, że rosyjski dyktator chciał ogłosić jakiś sukces. Drugim powodem są przyszłoroczne wybory prezydenckie.
- Jednym z powodów, dlaczego rozpoczął wojnę - ale nie jedynym - było to, że chciał wywołać ten efekt "Krym nasz" z 2014 roku, czyli mieć wojnę sukcesu, która dała mu wtedy ponad 80-procentowe poparcie. Zwycięska wojna dałaby mu taki łatwy przeskok przez kampanię wyborczą. To się nie udało, ale to nie znaczy jeszcze, że jest to przegrana kampania i nadal tę wojnę chce wykorzystać wewnętrznie - podkreśliła.
Gościni Porannej Rozmowy Gazeta.pl zwróciła uwagę na fakt, iż w tym celu Putin redukuje do minimum społeczeństwo obywatelskie w Rosji. - Ci, którzy jeszcze sprzeciwiali się putinizmowi i systemowi, który stworzył, wyjechali z Rosji. Szacunki są bardzo różne - od 500 tys. do miliona osób, które uciekły - zaznaczyła.
- W Rosji Putin ma poparcie społeczne, większość Rosjan popiera wojnę w różnym stopniu, to jest raczej bierne poparcie, pasywne. Rosjanie są takim społeczeństwem dostosowującym się do sytuacji: oni nie mieli wpływu na decyzję Putina o wojnie, ale ją akceptują - podkreśliła prof. Legucka.
Jak dodała, Rosjanie czują pogardę i wyższość względem Ukraińców. - Których już nie traktują jako równoprawnych sobie rywali, bo tym rywalem numer jeden są Stany Zjednoczone, nawet nie Europejczycy, bo ich traktują jako marionetki. Oni wszystkich traktują jak marionetki, nawet Chińczyków, których (...) traktują z wyższością, jako Azjatów barbarzyńców - zaznaczyła.
- Ważne, że Chiny nie pozwolą umrzeć gospodarczo Rosji. i będą dawać tę kroplówkę finansową. I dlatego też jest wizyta Xi Jinpinga w Rosji, aby pokazać, że Chiny jednak wspierają Rosję - powiedziała prof. Legucka.
W miniony piątek Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze wydał nakazy aresztowania Władimira Putina oraz rosyjskiej komisarz ds. praw dziecka Marii Aleksiejewny Lwowej-Biełowej.
Jak czytamy w oświadczeniu wydanym przez MTK, Władimir Putin ma być "odpowiedzialny za zbrodnię wojenną polegającą na bezprawnej deportacji ludności (dzieci) oraz bezprawnym przesiedleniu ludności (dzieci) z okupowanych obszarów Ukrainy do Rosji".
"Zbrodnie miały zostać popełnione na okupowanym terytorium Ukrainy co najmniej od 24 lutego 2022 roku. Istnieją uzasadnione podstawy, by sądzić, że Putin ponosi indywidualną odpowiedzialność karną za wyżej wymienione zbrodnie, za popełnienie czynów bezpośrednio, wspólnie z innymi i/lub za pośrednictwem innych osób oraz za brak właściwej kontroli nad cywilnymi i wojskowymi podwładnymi, którzy popełnili te czyny lub dopuścili do ich popełnienia, a którzy podlegali jego rzeczywistej władzy i kontroli, zgodnie z odpowiedzialnością zwierzchnika" - zaznaczył Międzynarodowy Trybunał Karny.
W poniedziałek do Moskwy przybył przewodniczący Chińskiej Republiki Ludowej Xi Jinping. Polityk spotkał się na Kremlu z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. - W ostatnich latach Chiny dokonały ogromnego skoku w rozwoju. Na całym świecie budzi to prawdziwe zainteresowanie - chwalił kraj swojego gościa rosyjski dyktator.
Jak relacjonuje agencja Xinhua, "strona rosyjska zorganizowała na lotnisku wielkie powitanie". Orkiestra wojskowa odegrała hymny narodowe Chin i Rosji, a Xi Jinping dokonał przeglądu gwardii honorowej rosyjskich sił zbrojnych.
Kremlowski reżim wykorzystuje wizytę przywódcy Chin, aby pokazać Rosjanom, że Rosja nie jest osamotniona i odizolowana. Xi Jinpinga rosyjski dyktator i jego propagandyści nazywają "dobrym przyjacielem".