PPK, czyli rządowy program zachęcający do oszczędzania na emeryturę, został wprowadzony w 2019 roku i nie cieszył się zbyt dużym zainteresowaniem Polaków. W marcu 2023 roku do Pracowniczych Planów Kapitałowych automatycznie zapisanych zostało około ośmiu mln pracowników - nawet tych, którzy już wcześniej złożyli rezygnację z programu. Takie osoby muszą ponownie złożyć pracodawcy deklarację o rezygnacji z PPK.
Dziennikarze "Business Insidera" ustalili natomiast, że jeden z rekordzistów uzbierał w ramach PPK aż 660 tysięcy złotych. PFR nie udostępnia informacji na temat właściciela rachunku. Z obliczeń dziennikarzy wynika jednak, że jeśli osoba ta odkładała w PPK pieniądze od początku programu, a więc ma za sobą 40 miesięcy oszczędzania, to co miesiąc na jej rachunek musiałoby wpływać po 16,5 tys. złotych miesięcznie.
Przyjmując, że osoba ta korzysta ze standardowej wersji programu - a więc wpłaca 2 proc. wynagrodzenia, a pracodawca dokłada 1,5 proc., to rekordzista musiałby zarabiać miesięcznie średnio 472 tys. złotych brutto. W skrajnym wariancie pracownik może wpłacić maksymalnie 4 proc. wynagrodzenia i przy równie hojnym podejściu pracodawcy (maksymalnie 4 proc.) kwota 660 tys. zł na rachunku PPK mogłaby zostać zgromadzona przy wynagrodzeniu 206 tys. złotych brutto miesięcznie.
Przeczytaj informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl.
Z danych PFR wynika, że średnia kwota uzbierana w ramach PPK wynosi 4,8 tys. zł. Ponad połowa miesięcznych kwot nie przekracza 150 złotych (po stronie pracownika). Jedna trzecia co miesiąc odkłada 100 złotych, co oznacza, że wynagrodzenie oszczędzających nie przekracza 5 tys. złotych brutto.