W czwartek Stefan Wilmont został skazany na dożywocie za zabójstwo prezydenta Gdańska. Sąd uznał, że jest on osobą poczytalną. Wyrok jest nieprawomocny. Zabójca Pawła Adamowicza będzie mógł ubiegać się o przedterminowe zwolnienie po 40 latach.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Po wyjściu z sali rozpraw z dziennikarzami rozmawiał Piotr Adamowicz, brat zamordowanego prezydenta Gdańska. - Nikt nie przywróci życia brata - powiedział. - Wydaje się, że czas leczy rany. To jest takie potoczne powiedzenie i w nim jest bardzo dużo prawdy. Ale proszę zrozumieć rodzinę, która ponad cztery lata temu, w styczniu, przeżyła wielką tragedię, traumę i z każdą rozprawą, śledztwem, choćby przygotowywanie się do mów końcowych, te obrazy tragiczne, których byliśmy świadkami - ja byłem praktycznie cały czas w nocy na OIOM-ie [po tym, jak Paweł Adamowicz został raniony - red.] - one powracają, to nie jest łatwe - podkreślił.
- Dlatego też wyrok pierwszej instancji kończy pewien etap, ale absolutnie nie zamyka sprawy - zaznaczył Piotr Adamowicz, dodając, że prawdopodobnie obrona będzie wnioskować o apelację i "jesienią sprawa powróci". - Więc mówi się, że czas leczy rany, ale dla osób, których to bezpośrednio dotknęło, ten proces trwa bardzo długo. Pytanie, czy w ogóle może się zakończyć - zaznaczył.
- Trudno jest to zamknąć, skoro widzi się reakcję mordercy, jak się cieszy, że jest profesjonalnym zabójcą. Albo te uśmieszki dzisiaj w momencie ogłaszania uzasadnienia wyroku. Jego [Stefana Wilmonta - red.] naprawdę to cieszy, on zbiera wycinki o sobie, on prosi o dostarczanie wycinków. On ma też grono wielbicieli, sympatyków - powiedział. - Jest to najtragiczniejsza, najbardziej drastyczna zbrodnia zabójstwa w historii najnowszej naszego kraju. Jak rozumiem, sąd kierował się tym, zezwalając na ujawnienie wizerunku oraz danych osobowych - dodał.
Głos zabrała również Magdalena Adamowicz. - Chciałam dodać jedną rzecz: to, co powiedział kilka dni temu jeden z uczestników postępowania, że pamięć o Pawle Adamowiczu pozostanie i mam nadzieję, że pamięć o sprawcy jak najszybciej zaginie - zaznaczyła, podkreślając, że Stefanowi Wilmontowi zależy na sensacji.