Jak podaje "Gazeta Wyborcza", kilka dni temu policjantka z kolbuszowskiej komendy wybrała się na imprezę ze znajomymi. Około godz. 5:00 razem z koleżankami pojechała do mieszkania w Rzeszowie, gdzie bawiła się jeszcze grupa osób.
W pewnym momencie funkcjonariuszka uznała, że imprezowicze są za głośni. Upomniała więc ich i poprosiła, aby zachowywali się ciszej. Kiedy jej polecenia zostały zignorowane, przystąpiła do interwencji z powodu zakłócania ciszy nocnej.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
"GW" informuje, że funkcjonariuszka próbowała wylegitymować wszystkie osoby przebywające w mieszkaniu - poprosiła znajomych o dowody osobiste i telefony komórkowe. Nikt nie wykonał jednak jej polecenia, dlatego policjantka oznajmiła, że wzywa na miejsce patrol. Znajomi myśleli, że kobieta żartuje, jednak funkcjonariuszka rzeczywiście poprosiła o wsparcie ze swojej jednostki. Co więcej, poinformowała dyżurnego, że znajduje się na jednej z kolbuszowskiej ulic, co nie było zgodne z prawdą.
Ostatecznie funkcjonariusze ustalili właściwy adres i przyjechali do mieszkania w Rzeszowie. Wyczuli od zgłaszającej alkohol - badanie alkomatem potwierdziło, że była ona nietrzeźwa. Policjanci nie pozwolili kobiecie kontynuować interwencji i odwieźli ją do domu.
Komisarz Jolanta Skubisz-Tęcza, oficer prasowa komendanta powiatowego policji w Kolbuszowej, poinformowała, że prowadzone jest postępowanie wyjaśniające ws. policjantki. - W związku zdarzeniem (...) prowadzone jest postępowanie wyjaśniające w trybie art. 134 i ust. 4 ustawy o policji (postępowanie dyscyplinarne) w celu wyjaśnienia okoliczności tego zgłoszenia pod kątem odpowiedzialności dyscyplinarnej. Niezależnie od powyższego prowadzone są także czynności wyjaśniające w sprawie o wykroczenie z art. 66§1 kodeksu wykroczeń (fałszywy alarm) - powiedziała "Gazecie Wyborczej".