W poniedziałek, 6 marca sąd w Krakowie rozpatrywał wniosek obrońcy Pawła P., dotyczący zniesienia stosowanych wobec mężczyzny środków zapobiegawczych w postaci policyjnego dozoru oraz zakazu opuszczania kraju.
Sąd nie rozpatrzył zażalenia, a ponadto zastosował wobec Pawła P. poręczenie majątkowe w wysokości 50 tysięcy złotych.
- Sąd nie uwzględnił zażalenia obrońcy i utrzymał w mocy stosowane przez prokuratora wobec Pawła P. środki zapobiegawcze - poinformował w rozmowie z portalem i.pl Karol Borchólski z działu prasowego Prokuratury Krajowej. Jak dodał, sąd wskazał tym samym na duże prawdopodobieństwo popełnienia przez podejrzanego zarzucanych mu czynów.
P. został zatrzymany w grudniu zeszłego roku. Usłyszał zarzuty dotyczące "utrudniania postępowania karnego poprzez usuwanie śladów i dowodów, zacieranie śladów przestępstwa, a także podawanie nieprawdziwych informacji w sprawie dotyczącej Iwony Wieczorek". Nie przyznaje się do żadnego z nich.
Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Z informacji "Faktu" wynika, że jeden z zarzutów dotyczy bezprawnego wejścia Pawła P. do mieszkania Iwony Wieczorek i jej rodziny za pomocą kluczy, które zaginiona zostawiła 16 lipca 2010 r. u znajomej. Iwona w rozmowie telefonicznej z Adrią S., w nocy, gdy nastolatki wracały osobno do domów, poprosiła, by koleżanka zostawiła jej rzeczy (w tym klucze) na swoim balkonie, z którego miała je zabrać po drodze. Około 4:00 nad ranem Adria napisała Iwonie, że rzeczy są na balkonie - ten sms już do Iwony nie dotarł. Dotąd w informacjach ze śledztwa nie pojawiała się informacja o tym, że klucze zaginęły.
Dziennik relacjonuje, że podejrzany miał zmienić zawartość niektórych plików w komputerze Iwony Wieczorek, a niektóre mógł usunąć. "Co więcej, miał wysyłać wiadomości na komunikatorze gadu-gadu, podawać się tam za matkę zaginionej i sugerować, że Iwona Wieczorek jest w domu publicznym za granicą" - podaje "Fakt".
Zaginięcie Iwony Wieczorek. Pierwsze zatrzymania i przesłuchania
Policja przeszukała dom Pawła P. we wrześniu tego roku. Wówczas przypominaliśmy, że w lipcu 2010 r., tuż po zaginięciu Iwony Wieczorek, Paweł, który był z nią i innymi znajomymi w klubie, z którego dziewczyna nie wróciła. Później czynnie uczestniczył w jej poszukiwaniach na terenie Trójmiasta. Rozmawiał ze śledczymi, składał zeznania, współpracował. Po raz ostatni mężczyzna był przesłuchiwany w 2018 r.
Pod koniec września w jego domu zjawiła się policja i przez kilka godzin przeszukiwała dom. Mężczyzna relacjonował w rozmowie z Onetem, że nie mógł wejść do środka. Jego partnerka Joanna odpowiadała na pytania funkcjonariuszy i nie mogła swobodnie poruszać się po domu. Policjanci pytali o strych, kilka razy mieli sugerować, że na terenie posesji są zwłoki. Po przeszukaniu zabrali telefon i karty pamięci Pawła P.
Adwokat mężczyzny Krzysztof Woliński złożył zażalenie na postępowanie policji. Wskazał, że nie zachowano godności jego klienta i "nie było podstaw, żeby nie zaufać mu, aby wydał na żądanie zarekwirowane przedmioty". W rozmowie z Onetem podkreślił, że w przypadku tych czynności mogło dojść do naruszenia praw człowieka - nienaruszalności miru domowego, prawa do prywatności oraz prawa własności.