W wywiadzie udzielonym Wirtualnej Polsce Witold Waszczykowski był pytany o to, kto powinien być twarzą kampanii PiS. - Poza ministrem Błaszczakiem twarzą sukcesu jest pani premier Beata Szydło. Ona może być twarzą nie tylko tej kampanii, ale być może także kolejnej kampanii, prezydenckiej. Uważam, że pani premier byłaby świetną kandydatką na prezydenta Rzeczpospolitej - powiedział były szef MSZ.
Europoseł z grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów właśnie za rządów Szydło sprawował funkcję szefa Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Waszczykowski twierdzi, że Mariusz Błaszczak, obecny Minister Obrony Narodowej "to polityk z zacięciem eksperckim, który dobrze realizuje się w obszarach mu powierzonych", ale ma wątpliwości czy będzie chciał realizować się w kampanii przy nadchodzących wyborach.
Zapytany o fundusz z Krajowego Planu Odbudowy przyznał, że jego zdaniem Polska tych pieniędzy przed wyborami nie otrzyma, dlatego, że "urzędnikom Komisji Europejskiej w Brukseli na tym nie zależy". Dodał, że warunki, jakie stawia KE Polsce to "rozgrywka ideologiczno-polityczna". - Nie ma przecież w Europie jednego, idealnego modelu praworządności. W każdym z 27 państw mamy inny system. Zatem dyktowanie nam rozwiązań przez KE jest wyłącznie determinowane polityką i niechęcią do rządów Zjednoczonej Prawicy - stwierdził
Przypomnijmy, że 21 lutego br. Andrzej Duda skierował nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym do Trybunału Konstytucyjnego, w celu zweryfikowania jej zgodności z Konstytucją. Reforma sądownictwa jest kluczowy "kamieniem milowym" do odblokowania przez KE pieniędzy na Krajowy Plan Odbudowy.
Były Minister Spraw Zagranicznych uważa, że Polacy oswoili się z myślą, iż Polska nie otrzyma pieniędzy z KPO. Jednocześnie ocenił, że "Polski rząd znajduje pieniądze i inwestycje toczą się pełną parą."
Jednocześnie Waszczykowski skrytykował obecny rząd za "szukanie kompromisu z Komisją Europejską za wszelką cenę". Jego zdaniem gabinet Beaty Szydło bronił Konstytucji i praworządności w Polsce, nie dopuszczając Komisji Europejskiej do ingerencji w polskie prawo. - Niestety, po rekonstrukcji rządu PiS w 2017 roku, nowy rząd podjął dyskusję z KE i przyznał jej de facto prawo do dyktowania rozwiązań w polskim prawie. No i jesteśmy dziś przez to w pułapce, a w dodatku jeszcze mocniej brniemy w to, żeby usatysfakcjonować Komisję. Ostatecznie nic z tego nie mamy, tylko problemy - dodał były minister.