Poznaj "Okres w moim życiu" - nową kampanię społeczną Gazeta.pl i inicjatywy TakDlaPodpasek.pl, realizowanej przez Okresową Koalicję i Kulczyk Foundation. Apelując o darmowe podpaski w szkołach, rozmawiamy z kobietami o akceptacji własnego ciała, dostępie do środków higienicznych i o tym, jak okres wpływa na ich życie zawodowe.
Choć coraz częściej w knajpach, instytucjach kultury czy szkołach pojawiają się różowe skrzyneczki lub inne miejsca, w których można zostawić lub z których można wziąć artykuły higieniczne, to ubóstwo menstruacyjne wciąż dotyka wielu dziewcząt i kobiet, bez względu na wiek.
Według raportu "Krwawy problem. Ubóstwo menstruacyjne: dlaczego i jak musimy je zakończyć", przygotowanego przez Kulczyk Foundation i Founders Pledge, obecnie miesiączkuje 1,9 miliarda dziewcząt i kobiet na całym świecie. Około 500 milionów z nich nie może w pełni dbać o higienę podczas menstruacji, nie mają bowiem dostępu do odpowiednich urządzeń sanitarnych i produktów higienicznych. Są to głównie kobiety mieszkające w krajach o niskich i średnich dochodach.
Jak podkreślono w raporcie, liczba ta może być znacznie wyższa, jeśli weźmiemy pod uwagę również osoby, które nie mają wystarczającej wiedzy na temat menstruacji i/lub są piętnowane z tego powodu. Nie istnieją jednak badania, które przedstawiłyby pełny obraz problemu. Niemniej warto podkreślić, iż brak dostępu do odpowiednich urządzeń sanitarnych i produktów higienicznych, a także brak wystarczającej wiedzy na temat menstruacji, powodują skutki w czterech obszarach:
Ubóstwo menstruacyjne nie jest więc tylko brakiem dostępu czy utrudnionym dostępem do środków higienicznych – definiowanie tego zjawiska wyłącznie w ten sposób nie pokazuje skali jego oddziaływania i występowania.
Badania jakościowo-ilościowe przeprowadzone w lutym 2020 roku przez Difference – Market Research dla Kulczyk Foundation wykazały, że miesiączka wciąż jest tematem tabu. W wielu środowiskach nie przekazuje się wiedzy o menstruacji – zarówno tej medycznej, jak i potocznej – a nawet, co gorsza, powiela się mity, przesądy i utrwala stereotypy z nią związane.
Jak wynika z badania, mimo że kobiety deklarują akceptację faktu istnienia miesiączki, to dla wielu z nich pozostaje ona wstydliwym tematem. Spójrzmy na dane:
68 proc. respondentek akceptuje to, że ma okres (co oznacza, że niemal co trzecia nie akceptuje własnego okresu),
71 proc. kobiet odpowiedziało, że ich partnerzy rozumieją, iż wtedy mogą czuć się gorzej (czyli trzech na dziesięciu partnerów tego nie rozumie, w odczuciu ich partnerek),
44 proc. ankietowanych wskazało z kolei, że w czasie miesiączki ich partnerzy są opiekuńczy i pomocniczy (a zatem ponad połowa z nich nie przejawia takich zachowań).
41 proc. badanych podkreśliło, że w ich domu rodzinnym nie mówiło bądź nie mówi się o menstruacji.
23 proc. kobiet stwierdziło, że rozmowy na ten temat są dla nich krępujące.
Badanie to pokazuje również, że ponad jedna trzecia kobiet stara się zachować dyskrecję i dbać o to, aby nikt nie zauważył, że idą do toalety z jakimś środkiem higieny intymnej. 12 proc. respondentek obawia się, że podczas zakupów środków menstruacyjnych mogą je zauważyć znajomi. Miesiączka powoduje również wykluczenie: 27 proc. ankietowanych przyznało, że w trakcie okresu nie może robić wielu rzeczy, a 19 proc. – że chce się wówczas schować przed całym światem.
Aż 18 proc. badanych wskazało, że nie zawsze stać je na środki do higieny intymnej dobrej jakości. Z kolei u 6 proc. respondentek często nie starcza pieniędzy na ich zakup.
Ubóstwo wiąże się też z większą społeczną uciążliwością miesiączki – 57 proc. kobiet postrzega ją jako coś negatywnego. Ponadto wśród ubogich osób zauważono znacznie silniejsze poczucie wstydu wywołane tematem menstruacji. Z badania wynika też, że niemal jednej piątej ubogich kobiet (czyli tych o dochodzie do 800 zł na osobę) zdarzyło się nie mieć pieniędzy na zakup odpowiednich produktów, a tylko 4 proc. zwróciło się po nie do odpowiedniej fundacji lub ośrodka pomocy społecznej. Aż 39 proc. kobiet z ubogich domów musiało zrezygnować z zakupu środków menstruacyjnych na rzecz innych wydatków.
W lutym 2021 r. na jednej z grup facebookowych pojawił się post o treści: "Czy ktoś się orientuje, jakie są absolutnie najtańsze produkty menstruacyjne na rynku? Mam okres za pięć dni i 5 złotych na koncie". Julia Kaffka z Akcji Menstruacji w rozmowie z „Głosem Wielkopolskim" zaznaczyła, że ten wpis przypomniał, iż "osób muszących wybierać między ciepłym posiłkiem a zakupem środków menstruacyjnych jest o wiele więcej".
Warto przy tym zwrócić uwagę, że brak dostępu do środków higienicznych może mieć charakter przejściowy. Dotyczy on kobiet, które znalazły się bez środków do życia – mogą być to kobiety, które m.in. straciły pracę, samotnie wychowują dzieci, pochodzą z przemocowych rodzin lub związków.
W momencie, kiedy zostałam bez pracy i bez środków do życia, to nie ukrywam, że niestety miałam problem z dostępnością środków higienicznych... Oczywiście dbałam o to, żeby córki miały komfort, ale robiłam to kosztem swojego, dlatego często musiałam wykorzystywać papier toaletowy, szmaty, folie
– to słowa jednej z uczestniczek badania Fundacji "Różowa Skrzyneczka".
Część kobiet – mimo że żyje w związku z osobą o wyższym dochodzie – musi prosić o środki na zakup produktów higienicznych. – Dokładnie pamiętam, jak mąż wydzielał mi pieniądze i wrzeszczał, że będę go błagać o pieniądze na podpaski. Uwielbiał mieć władzę, dla mnie to było upokarzające. Mimo że sama pracowałam i zarabiałam, to mąż trzymał wszystkie pieniądze i wydzielał mi je na jedzenie, kosmetyki czy środki higieniczne – powiedziała cytowana przez "Głos Wielkopolski" pani Jolanta, pięćdziesięciolatka po rozwodzie.
We wspomnianym wcześniej raporcie dla Kulczyk Foundation podkreślono też, że ubóstwo menstruacyjne szczególnie dotyka osoby osadzone w zakładach karnych. Kobiety otrzymują tam przydział miesięczny - 20 podpasek na zazwyczaj 5-7 dni okresu, podpasek raczej słabej jakości, przez co gorzej zabezpieczających, stwarzających ryzyko zabrudzenia ubrań czy pościeli. Reglamentuje się też leki przeciwbólowe, co oznacza, że kobiecie częściej doskwiera ból związany z miesiączką. Kłopotliwa jest również dostępność toalet i kabin prysznicowych. "W sytuacji synchronizacji okresów (a tak często się dzieje) problem staje się szczególnie dotkliwy" – zaznaczyli autorzy badania i zwrócili również uwagę na fakt, iż warunki w więzieniach nie sprzyjają redukcji napięcia – brakuje możliwości odseparowania się od innych czy odpoczynku.
Jeszcze smutniejszy obraz wyłania się z rozmowy przeprowadzonej przez Agnieszkę Urazińską z psycholożką Katarzyną Bieńkowską i dr. Sebastianem Koterwą, lekarzem rezydentem psychiatrii. Wywiad dotyczący szpitali ukazał się pod koniec grudnia 2021 r. w „Wolnej Sobocie", magazynie „Gazety Wyborczej" i na stronie.
Nawet będąc tak blisko, pracując z kobietami, rozmawiając z nimi, nie zdawałam sobie długo sprawy z problemu. Aż któregoś razu przyszła do mnie pacjentka i nieśmiało spytała, czy nie mam przypadkiem podpasek. Spytałam ją, czy na oddziale nie ma środków higieny menstruacyjnej. Powiedziała, że była wcześniej u pielęgniarki, a pielęgniarka rozłożyła ręce i zaoferowała pacjentce ligninę
– powiedziała Katarzyna Bieńkowska. – Mnie też wtedy zszokowało, że w XXI wieku, gdy środki higieny menstruacyjnej są stosunkowo tanie i łatwo dostępne, dochodzi do sytuacji, gdy kobieta ze wstydem i nieśmiałością prosi inną kobietę o podpaskę. A na oddziale słyszy, że może dostać ligninę albo watę. Wiem, że w skrajnych przypadkach pacjentki korzystały z ręczników papierowych – dodała psycholożka. Jak podkreśliła, problem może dotknąć nawet pacjentki dobrze sytuowane. – Jeśli trafiają do szpitala bez przygotowania, a nie ma im kto dostarczyć pieniędzy czy artykułów higienicznych, to i one doświadczają ubóstwa menstruacyjnego – zaznaczyła.
Ale jest jeszcze wiele grup, których dotyka ubóstwo menstruacyjne. To osoby, które w trakcie miesiączki mają nie tylko problem z zakupem środków higienicznych, ale także ograniczoną możliwość zadbania o higienę. Zjawisko to dotyka więc także m.in. osoby w kryzysie bezdomności.
W ramach badań przeprowadzonych przez Difference – Market Research zajęto się również kwestią miesiączki w szkołach. Co z nich wynika? Coś, co zapewne dla wielu nie będzie zaskoczeniem: mówi się o niej wcale albo niewiele, a jeśli już, to bardzo powierzchownie. Więcej o dojrzewaniu, w tym o menstruacji, uczniowie powinni dowiadywać się na lekcjach wychowania do życia w rodzinie. Ale to też teoria, bo zajęcia często albo są w godzinach, które nie sprzyjają wysokiej frekwencji (np. późnym popołudniem), albo prowadzą je nieprzygotowane do tego osoby. Innym problemem jest także kwestia dzielenia zajęć na te poruszające tematy dla chłopców i te dla dziewcząt. W efekcie chłopcy wykluczani są z lekcji poświęconych m.in. miesiączce. "Wyśmiewanie i wyszydzanie to naturalny mechanizm obronny, próba odreagowania oraz jedyny znany im/dostępny sposób na obniżenie napięcia" – czytamy w raporcie.
Niestety, spora część dzieci nie dowie się tego również w domu – rodzice uważają bowiem, że skoro przekazywanie wiedzy jest obowiązkiem szkoły, to tam ich pociechy powinny się uczyć również o kwestiach związanych m.in. z dojrzewaniem. Poza tym niektórym rodzicom brakuje wiedzy w pewnych tematach. Dzieci pozostają wówczas z tym same. Czerpią informacje z internetu albo od swoich rówieśników, a stąd już krótka droga do powielania mitów czy błędnych przekonań.
Krew menstruacyjna nie jest niebieska, a taką widzimy w reklamach. Nie wiem, co mają na celu działania marketingowe tego typu, ale wiem, że na pewno nie służą one niczemu dobremu. Jakiś czas temu napisała do nas dziewczyna opowiadająca, że jej koleżanka wpadła w panikę podczas pierwszej miesiączki, bo zobaczyła, że nie krwawi na niebiesko
– powiedziała Julia Kaffka z Akcji Menstruacji w rozmowie z "Głosem Wielkopolskim".
Wolontariuszki z Fundacji "Różowa Skrzyneczka" w swoim raporcie zwróciły uwagę, że uczennice i uczniowie, ale także osoby dorosłe, nie wiedzą, czym np. jest endometrioza, która przysparza wielu kobietom ogromnych cierpień. Mało tego, że nie wiedzą – 98 proc. pytanych osób nigdy nawet nie słyszało o tej chorobie.
W wielu szkołach pojawia się również problem utrudnionego dostępu do środków higienicznych. Twórcy raportu zwrócili uwagę, że podpaski i tampony zazwyczaj są tylko w gabinecie higienistki, który nie zawsze jest otwarty. Co więcej zdarza się, że produkty, z których mogą korzystać uczennice, są słabej jakości, a to obniża komfort, ale i bezpieczeństwo dziewcząt.
Jak czytamy, "przejście do gabinetu (często ulokowanego w dość sporej odległości od klasy) wymaga od dziewczynki, u której miesiączka pojawiła się w sposób nagły i niespodziewany, przebycia tego odcinka bez odpowiedniego zabezpieczenia". To z kolei powoduje duży stres i ryzyko zabrudzenia ubrań, co – jak nietrudno sobie wyobrazić – może być dla dziewcząt traumatycznym przeżyciem.
Kiedyś musiałam przejść do higienistki po kilku piętrach, zanim doszłam, to już tak przemokłam, że miałam całe spodnie ubrudzone. Wstydziłam się potem wrócić do klasy
– podkreśliła jedna z nich, której wypowiedź przytoczono w raporcie.
Z kolei w raporcie z projektu badawczego Fundacji Różowa Skrzyneczka pt. "Ubóstwo menstruacyjne w opiniach i doświadczeniu kobiet" zamieszczono wiadomość, którą organizacja otrzymała od pielęgniarki szkolnej:
Uczennica zgłosiła się do mnie w trakcie miesiączki, bo przeciekła jej pielucha tetrowa. A myślałam, że brak środków higienicznych mnie w pracy nie dotyczy
Ponadto nie we wszystkich szkołach toalety stanowią komfortowe miejsce do zmiany środków higienicznych – często jest w nich sporo osób, tworzą się kolejki. Nie gwarantują one intymności do tego stopnia, że młode dziewczyny zagłuszają odgłosy odwijanej podpaski, aby nikt tego nie usłyszał. Co więcej nie w każdej kabinie znajduje się kosz na śmieci, a to oznacza konieczność wychodzenia z zużytymi środkami higienicznymi z toalety i wyrzucania ich do kosza znajdującego się we wspólnej przestrzeni. Jeszcze innym problemem jest brak papieru toaletowego albo wręcz papier wydzielany na osobę.
No to teraz podetrzyj się tym podczas miesiączki, podetrzyj palce po zakładaniu tamponu. Nie masz w co zawinąć, więc wyrzucasz podpaskę czy tampon po prostu do kosza, więc ci mówią, że to jest obrzydliwe… A co miałaś z tym zrobić? Zjeść go?
– to słowa jednej z dziewcząt zamieszczone w raporcie. Z kolei badania przeprowadzane przez Procter & Gamble pokazują, że jedna na sześć dziewcząt w Polsce opuściła zajęcia lekcyjne podczas miesiączki z powodu braku dostępu do artykułów higienicznych.
W maju 2022 r. międzynarodowa organizacja pozarządowa ActionAid opublikowała raport dotyczący skali ubóstwa menstruacyjnego na świecie. Podkreślono w nim, że zjawisko to dotyczy zarówno biedniejszych, jak i bogatszych krajów.
Bank Światowy szacuje, że co najmniej 500 milionów dziewcząt i kobiet nie ma dostępu do środków higieny intymnej, aż 1,25 miliarda – do bezpiecznej i prywatnej toalety, a 526 milionów – nie ma w ogóle toalety.
W raporcie ActionAid zaznaczono, że pandemia COVID-19 pogłębiła problem ubóstwa menstruacyjnego – ograniczyła działalność organizacji pomocowych, a zamknięte granice i zakłócenia w dostawach zmniejszyły dostęp do samych środków higieny lub sprawiły, że te stały się droższe.
Szacuje się, że w wielu krajach rozwijających się połowa wszystkich kobiet i dziewcząt musi w trakcie miesiączki używać takich przedmiotów jak szmaty, papier, a nawet trawa. "To nie tylko niedogodność – może być niebezpieczne i grozić infekcjami. Ryzyko wzrasta, jeśli kobiecie lub dziewczynce okalecza się żeńskie narządy płciowe, co jest praktyką szeroko rozpowszechnioną w wielu krajach afrykańskich" – podkreśliła organizacja. Co więcej, w takich krajach jak Kenia czy Uganda dziewczęta muszą opuścić wiele dni w szkole, a nawet do całkowicie ją porzucić. Ma to ogromny wpływ na ich przyszłość i pogłębia nierówności między kobietami a mężczyznami. Według badań aż 65 proc. kobiet i dziewcząt nie stać na produkty higieniczne, np. na podpaski. Ponadto jedynie w 32 proc. szkół wiejskich są toalety.
Niektóre z kobiet i dziewcząt zmusza się do przestrzegania pewnych czynności, które mogą mieć poważne konsekwencje dla zdrowia. Przykładem jest chhaupadi, praktykowana w części Nepalu tradycja, wedle której w czasie miesiączki kobiety i dziewczęta uznaje się za "nieczyste", wypędza się je do lepianek lub szop i jednocześnie wyklucza z życia społecznego. Nepalczycy wierzą bowiem, że w przeciwnym razie przyniosą one pecha lub chorobę rodzinie.
Inne badanie, które przytacza ActionAid, przeprowadzono na obszarach wiejskich w zachodniej Kenii, gdzie 63 proc. populacji żyje za mniej niż dolara dziennie. Tutaj wykazano przypadki wykorzystywania seksualnego w związku z menstruacją – kobiety i dziewczęta zmuszano do uprawiania seksu w celu otrzymania podpasek. Przypadki opuszczania szkoły w trakcie okresu zdarzają się również w innych krajach.
Przykładowo w 2021 r. prawie 138 tys. dziewcząt w Wielkiej Brytanii nie chodziło na lekcje, ponieważ nie stać ich na produkty higieniczne. 6 proc. rodziców, którzy chcieli wyposażyć swoje córki w tego typu środki, przyznało, że kradło je, a ponad jedna piąta zakupiła córkom podpaski, rezygnując jednocześnie z czegoś dla siebie.
Ankieta przeprowadzona przez Plan International UK wykazała, że w czasie pandemii ponad jedna trzecia dziewcząt w wieku 14-21 lat w Wielkiej Brytanii miała problemy z dostępem do produktów menstruacyjnych. Połowa z nich stwierdziła, że w którymś momencie w ogóle nie miała pieniędzy na zakup środków higienicznych, a trzy czwarte z nich musiało używać papieru toaletowego zamiast podpasek.
Raport opublikowany przez Kulczyk Foundation i Founders Pledge wskazuje, że na walkę z ubóstwem menstruacyjnym na całym świecie przeznacza się jedynie od 10 do 100 mln dolarów rocznie. Dla porównania – tylko w samych Stanach Zjednoczonych co roku wydaje się ok. 450 mld dolarów na działania dobroczynne.
– Dostęp do środków higieny menstruacyjnej to podstawowe prawo człowieka. Bez niego kobiety i dziewczynki nie mogą żyć z godnością. To oburzające, że dziewczęta na całym świecie nie mają szans na lepszą edukację, a kobiety na pójście do pracy, bo są zbyt biedne, aby mieć okres – podkreślała Dominika Kulczyk.
Choć debata na temat ubóstwa menstruacyjnego dopiero się rozpoczyna, to jest szansa, że przyniesie właściwe rozwiązania systemowe. Tak jak np. we Francji, gdzie dziewczęta i młode kobiety w szkołach średnich i wyższych mają szansę korzystać z darmowych podpasek.
***
Źródła: