Z ustaleń "Gazety Wyborczej" wynika, że córka obecnego sędziego Trybunału Konstytucyjnego miała nieuczciwie podejść do egzaminu sędziowskiego. Na nagraniach udostępnionych dziennikarzom ma być słychać, jak egzaminatorowi przekazywane są informacje odnośnie tego, jak będzie ubrana córka ówczesnego polityka Prawa i Sprawiedliwości Stanisława Piotrowskiego. Egzaminator miał też się dowiedzieć tego, jakim kolorem tuszu będzie pisać egzamin na aplikację sędziowską Barbara Piotrowicz. - Ona będzie miała taką - mi opisał taką kameę - broszkę pod szyją do białej bluzki, i przy sprawdzaniu (...) to ona będzie czarnym długopisem wypełniać - cytuje nagranie "Wyborcza". W kolejnych fragmentach miały być też przedstawione "oczekiwania" samego Stanisława Piotrowicza.
Córka polityka miała zostawić puste miejsca w pytaniach, których odpowiedzi nie była pewna. Podkarpaccy sędziowie odmówili ingerencji, w związku z czym Barbara Piotrowicz w 2006 roku oblała egzamin. W tej sytuacji Barbara Piotrowicz nie została sędzią - była już jednak adwokatem, a za czasów rządów PiS "bez konkursu została prokuratorem". Teraz pracuje w Podkarpackim Wydziale Zamiejscowym Departamentu do spraw Przestępczości Zorganizowanej, a jak zaznacza "GW", została oddelegowana do tzw. pezetów, czyli "najbardziej elitarnego wydziału, który jest podległy bezpośrednio Prokuraturze Krajowej". "Decyzje w sprawie tego typu awansów podejmuje osobiście Zbigniew Ziobro" - czytamy w dzienniku.
Sprawę opisał także Onet.pl, który rozmawiał z jednym z podkarpackich prokuratorów. - Po prostu "rodzina na swoim" naszym kosztem. Przecież ona w Prokuraturze Krajowej zarabia ok. 16 tys. zł miesięcznie. Tylko za to, że jest. Ja nie słyszałem o żadnej większej sprawie, którą by ona prowadziła, ani o żadnym jej sukcesie zawodowym - mówi anonimowo informator. Barbara Piotrowicz, pracując w Prokuraturze Rejonowej w Krośnie, miała zarabiać ok. dziewięć tysięcy złotych miesięcznie.
W oświadczeniu majątkowym córka Stanisława Piotrowicza umieściła: dom o powierzchni 185 metrów kwadratowych na działce 3100 metrów kwadratowych (współwłasność małżeńska), zasoby pieniężnie w wysokości 120 tys. złotych, dwa samochody w leasingu (Volkswagen Passat i Jeep Renegade). Barbara Piotrowicz wpisała też konieczność spłaty 450 tys. złotych kredytu mieszkaniowego, który został udzielony przez bank PKO BP.
Przeczytaj więcej aktualnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
Nagranie, do którego dotarła "Wyborcza", miało powstać w "towarzyskich okolicznościach". Egzaminator, który był namawiany do pomocy córce Piotrowicza, podzielił się tą informacją ze znajomymi. Odmówił jednak komentarza w sprawie. Stanisław Piotrowicz z kolei uznał, że informacje o próbie sfałszowania egzaminu przez jego córkę to "insynuacje".
W 2021 roku od domniemanego oszustwa minęło 15 lat, więc sprawa powinna ulec przedawnieniu. Okres ten jednak wydłużył się za sprawą ustawy przygotowanej przez Prawo i Sprawiedliwość i związanej z epidemią COVID-19. Więcej na ten temat w artykule poniżej: