Kulisy tragicznego pożaru w Choroszczy. Zdarzenie poprzedził telefon od kobiety

W niedzielę wieczorem w pożarze domu jednorodzinnego w Choroszczy pod Białymstokiem zginęły cztery osoby, w tym troje dzieci. Przed powiadomieniem straży pożarnej ich matka, która jako jedyna z całej rodziny przeżyła, zadzwoniła na policję i powiedziała, że w domu trwa awantura.

Straż pożarna dostała zgłoszenie o pożarze w niedzielę ok. godz. 22:30. W poniedziałek przed południem TVN 24 podał, że kobieta, która zdołała wybiec z budynku, ok. 22:25 zawiadamiała policję o trwającej w jej domu awanturze. I to właśnie policja miała zawiadomić straż pożarną o pożarze w Choroszczy. Gdy straż dojechała na miejsce zdarzenia, cały dom był już w ogniu. 

Burmistrz Choroszczy, z którym rozmawiał reporter stacji, przekazał, że kilka miesięcy temu rodzina miała założoną "niebieską kartę". 

Więcej aktualnych informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl

Zobacz wideo Jacek Ozdoba gościem Porannej Rozmowy Gazeta.pl (27.02)

Pożar w Choroszczy. Policja dostała zgłoszenie o awanturze w domu

W pożarze zginęło troje dzieci w wieku 3, 8 i 10 lat oraz 45-letni mężczyzna. Budynek doszczętnie spłonął.

"Po częściowym przygaszeniu ognia i przeszukaniu domu odnaleziono i ewakuowano wszystkich poszkodowanych. Wszyscy byli bez oznak życiowych" - przekazał PAP rzecznik prasowy Podlaskiego Komendanta Wojewódzkiego PSP mł. bryg. Piotr Chojnowski. Przyczyna pożaru będzie ustalana w śledztwie. 

Wesprzyj zbiórkę Fundacji PCPM na pomoc poszkodowanym w trzęsieniu ziemi w Turcji i Syrii - przez >>stronę PCPM albo przez >>zbiórkę na Facebooku.

Porannej Rozmowy i Zielonego Poranka możecie słuchać też w wersji audio w dużych serwisach streamingowych, np. tu:

Więcej o: