Gazeta.pl w Przemyślu. "Wcale nie chcieli jechać do Polski. Nie chcą być ciężarem"

Minął rok od eskalacji rosyjskiej agresji na Ukrainę. Gazeta.pl pojechała do Przemyśla, aby porozmawiać z wolontariuszami i dowiedzieć się, jak duży ruch migracyjny panuje na granicy z Ukrainą.
Zobacz wideo Ruch w obu kierunkach, określony cel podróży, mniejszy tłum. Tak z pespektywy wolontariuszy po roku wojny zmieniło się polsko-ukraińskie przejście graniczne

Przyjechaliśmy z operatorem Patrykiem Larwińskim do Przemyśla. Na dworcu głównym zobaczyliśmy, że pociągi kursują nie tylko z Ukrainy do Polski, lecz także w drugą stronę. Porozmawialiśmy tam z Ukraińcami i Ukrainkami - więcej w tekście poniżej:

Ale rozmawialiśmy też z tamtejszymi wolontariuszami - pytaliśmy ich, skąd i dokąd jeżdżą Ukrainki i Ukraińcy oraz w jakim celu. Jakie panują nastroje i jak wygląda dziś sytuacja na granicy? Szybko spostrzegliśmy, że wśród wolontariuszy są nie tylko Polacy - w pomoc Ukraińcom i Ukrainkom angażują się również obywatele innych państw. Więcej w materiale wideo, który umieściliśmy na początku tego tekstu.

Więcej o: