Ciało ukryła w Jeziorku Czerniakowskim i na dworcu PKP. 18-latka zabiła, bo czuła się niekochana

20 lutego 1980 roku z Jeziorka Czerniakowskiego wyłowiono garnek, w którym odkryto ludzką głowę. Kilka dni później w walizce schowanej w skrytce bagażowej na Dworcu Centralnym PKP znaleziono pozostałą część ciała. Śledczy od razu rozpoczęli poszukiwania osoby, która dokonała tej zbrodni. Nie spodziewali się jednak, że sprawczynią będzie zaledwie 18-letnia dziewczyna.

19 lutego 1980 roku współpracownicy 41-letniej Danuty Orzechowskiej zaniepokoili się jej nieobecnością w pracy. Kobieta, która pracowała jako montażystka i inspektorka programów telewizyjnych w Telewizji Polskiej, nigdy wcześniej nie spóźniała się na dyżur, dlatego postanowili zadzwonić do niej do domu.

Zobacz wideo Czy wiesz, co zrobić, gdy zaginie ktoś bliski?

Zaginięciem Danuty zaniepokoili się jej koledzy z pracy. Milicję powiadomił były mąż kobiety

Orzechowska mieszkała przy Noakowskiego 10/31 na warszawskim Śródmieściu razem z córką i współlokatorem (wcześniej rozwiodła się z mężem po trwającym 17 lat małżeństwie). Telefon odebrała jej córka Katarzyna. Nastolatka przekazała zaniepokojonym kolegom z pracy jej matki, że nie ma pojęcia, co się dzieje z kobietą. Następnie zadzwoniła do swojego ojca - Jerzego - i przekazała mu, że Danuta nie pojawiła się w pracy i jest poszukiwana. Mężczyzna od razu zadzwonił na milicję, by oficjalnie zgłosić zaginięcie byłej żony.

20 lutego 1980 roku dwóch robotników zauważyło pływający po Jeziorku Czerniakowskim duży garnek owinięty w gazetę. Postanowili go wyłowić i otworzyć. W środku znaleźli odciętą głowę kobiety. Milicja szybko ustaliła, że szczątki należą do Danuty Orzechowskiej - identyfikacji dokonał Jerzy, który stał się także pierwszym podejrzanym. Sekcja wykazała, że głowa została odcięta tasakiem lub siekierą.

Poszukiwania reszty ciała trwały kolejnych kilka dni. 24 lutego zwłoki odnaleziono w walizce w skrytce bagażowej na Dworcu Centralnym PKP w Warszawie po tym, jak w okolicy skrytek zaczął unosić się nieprzyjemny zapach. Śledczy znaleźli w walizce ze sztucznej skóry rozczłonkowane ciało kobiety z położonym obok bukietem, składającym się z tulipana, żonkila i frezji. W drugiej torbie odnaleziono odcięte nogi, które zostały pozbawione rzepek kolanowych.

Pierwszym podejrzanym był były mąż, który przyznał, że do rozwodu miało dojść z powodu zachowania zmarłej, która według niego nie interesowała się domem, a zamiast tego myślała tylko o pracy. Danuta miała mu wypominać, że ma gorszą od niej pracę, poniżać go przy znajomych i jak zeznał - znęcać się nad nim psychicznie. Z kolei Katarzyna miała być wychowywana przez babcię i gosposię. Po zeznaniach Jerzy przestał być podejrzanym. Z kręgu wykluczono też współlokatora Romana, który w momencie zbrodni był w delegacji. Śledczy uważali, że sprawcą może być seryjny morderca lub dewiant seksualny - czyli osoba, która może zaatakować ponownie. Dlatego też zdecydowano się na pokazanie zdjęcia walizek w materiale wyemitowanym przed "Dziennikiem Telewizyjnym" w TVP. "Jeżeli ktoś widział 19 lub 20 lutego kogoś z taką walizką i torbą, proszony jest o kontakt z komendą" - przekazano w komunikacie.

Przeczytaj więcej aktualnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.

Agnieszka Kotlarska Miss Polski zginęła przez stalkera. "Przypuszczam, że on chce mnie zabić"

Sąsiadka widziała osobę, która taszczyła ciężką walizkę. Podejrzaną stała się 18-letnia córka zmarłej

Na milicję zgłosiła się wówczas Irena Podlaska - sąsiadka Orzechowskiej. Jak zeznała, w te dni widziała córkę zamordowanej, która taszczyła walizkę z mieszkania. Kobieta chciała 18-latce pomóc ją nieść, jednak ta się nie zgodziła. Dziennikarze TVN24 dotarli do innej sąsiadki Katarzyny i jednocześnie matki jej ówczesnego chłopaka, która zajęła się nastolatką po tym, jak zaginęła jej matka. - Ona była zrozpaczona i oszołomiona. (...) Ona sobie później, widocznie, zdała sprawę z tego. Ani pan, ani nikt, by żadnego podejrzenia na nią nie rzucił - dodała kobieta.

Milicjanci początkowo nie chcieli uwierzyć, by młoda i spokojna dziewczyna była zamieszana w śmierć matki. Stwierdzili jednak, że ponownie sprawdzą mieszkanie przy Noakowskiego. Wówczas okazało się, że w kuchni brakuje jednego garnka z kompletu, a na tapecie są plamy krwi, które próbowano zmyć wodą z mydłem. Zabezpieczono także taśmę klejącą, sznurek i siekierę. Jak podaje Onet.pl, nastolatka została aresztowana w mieszkaniu ówczesnego chłopaka. Szybko przyznała się do zbrodni i opisała przebieg zdarzeń.

18 lutego Danuta Orzechowska miała dzień wolny i chciała, by córka pomogła jej zrobić pranie. Poprosiła nastolatkę, by wyciągnęła z górnego pawlacza kocioł do gotowania bielizny. Katarzyna weszła na drabinę, ale sięgając po ten przedmiot, złapała leżącą obok siekierę i uderzyła matkę w głowę. Gdy kobieta straciła przytomność, córka zadała jej kolejne, śmiertelne ciosy. Następnie włożyła jej ciało do wanny i rozebrała. Później wyprała ręczniki i ubrania, a następnie zmyła ślady krwi. Gdy to robiła, w mieszkaniu na chwilę pojawił się Roman. Mężczyzna jednak szybko wyszedł, a Katarzyna cały czas była w łazience, w której porąbała ciało matki i włożyła do toreb. Głowę kobiety schowała do garnka i zatopiła w Jeziorku Czerniakowskim, bo jak zeznała, było to ulubione miejsce jej matki. Zapakowane w walizkę ciało schowała za zasłoną w pokoju matki. Następnego dnia 18-latka poszła do szkoły, a po lekcjach zaprosiła do domu chłopaka, z którym uprawiała seks. Gdy wyszedł, Katarzyna odebrała telefon od kolegów z pracy Danuty. Wówczas postanowiła zawieźć walizkę na dworzec i schować ją do skrytki. Później wróciła po torbę, w której schowała odcięte nogi i również odwiozła ją na dworzec.

Zbrodnia Połaniecka. Na miejscu zbrodni, w czasie zabezpieczania śladów, nie było prokuratora. Jej przebieg odtwarzano po blisko dwóch latach w czasie wizji lokalnej, w której role uczestników tragedii odegrali pracownicy milicji 30 świadków patrzyło na zabójstwo trzech osób. Milczenie przysięgali na krzyż

"Od najmłodszych lat matka nie zajmowała się mną. Nie pamiętam jej w swoim dzieciństwie"

Z zeznań wynikało, że Katarzyna myślała o śmierci matki od trzech lat, ale nie planowała zbrodni. Powodem jej popełnienia miało być to, że nie czuła się kochana. - Gdy miałam mniej więcej 16-17 lat, matka powiedziała mi, że jestem dzieckiem niechcianym i nieplanowanym. Było to po kolejnej drobnej scysji między mną a nią. Dokładnie nie przypominam sobie, czego dotyczyła, albowiem takie nieporozumienia były na porządku dziennym. W tym czasie ojciec nie mieszkał już razem z nami. (...) Od najmłodszych lat matka nie zajmowała się mną. Nie pamiętam jej w swoim dzieciństwie. Pamiętam ją ciągle krzyczącą - zeznawała Katarzyna, cytowana przez program "Czarno na białym". 18-latka podczas rozprawy dodała, że nigdy nie kochała matki, a z czasem zaczęła jej nienawidzić.

 

Danuta miała powiedzieć też córce, że wini ją za to, że jej narodziny opóźniły jej karierę w telewizji. Kobieta biła córkę po twarzy, a jej pamiętnik czytała i wyśmiewała ze znajomymi. W pamiętniku córki podkreślała na czerwono błędy ortograficzne. Katarzyna wówczas zaczęła pisać o matce same dobre rzeczy, jednak to nie poprawiło ich relacji. Nastolatka nie wiedziała też, z jakich dokładnie powodów matka biła ją w dzieciństwie.

Podczas procesu zeznawała także gospodyni, która pracowała w domu Orzechowskich przez ponad siedem lat. Kobieta przyznała, że stosunki matki i córki były oziębłe. Z kolei ojciec 18-latki przekazał, że Danuta nigdy nie przytulała ani nie całowała córki - nawet, gdy ta była dzieckiem. 

Katarzyna w trakcie rozprawy zeznała, że gdy oddzieliła kończyny od tułowia, matka stała się dla niej przedmiotem. Oskarżycieli zszokowało też to, że 18-latka wycięła rzepki kolanowe z chirurgiczną precyzją. Opinia publiczna domagała się, by Katarzyna została skazana na karę śmierci. Sąd uznał jednak, że 18-latka nie była poczytalna w chwili popełnienia zbrodni. 25 września 1980 roku nastolatka została skazana na najniższą możliwą karę - osiem lat pozbawienia wolności.

"Skazana pozbawiła życia tę, która jej to życie dała, ale dając to życie, nie nauczyła najprostszych uczuć i trwający latami stan oschłości, spowodował zablokowanie emocjonalne u oskarżonej" - napisano w uzasadnieniu, cytowanym przez dziennik.pl. Katarzyna wyszła z więzienia po pięciu latach za dobre sprawowanie. Kobieta miała przeprowadzić się na południe Polski i zmienić nazwisko. Wyszła za mąż za mężczyznę, który znał jej przeszłość i urodziła córkę. Katarzyna jednak rozwiodła się z mężem, a dzieckiem, na jej prośbę, ma zajmować się były mąż. Powodem tej decyzji miała być depresja. Po latach dziennikarze odnaleźli Katarzynę, jednak ta odmówiła rozmowy. 

Daria Reluga na zdjęciach rodzinnych Była najlepszą maturzystką Gdańska. Kto zabił 19-letnią Darię?

Więcej o: