Szpital Uniwersytecki w Krakowie poinformował w poniedziałek przed południem o narodzinach pięcioraczków - trzech dziewczynek i dwóch chłopców. To wcześniaki.
"Charles Patrick, Henry James, Elizabeth May, Evangeline Rose oraz Arianna Daisy ważą od 710 do 1400 gramów i mierzą ok. 40 centymetrów każdy" - przekazano.
Matką dzieci jest Polka - Dominika Clarke, ojcem - Anglik, Vince Clarke. Para ma już siedmioro dzieci w wieku od 7 miesięcy do 12 lat (w tym dwie pary bliźniaków).
Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
We wtorek przed południem rodzice pięcioraczków i lekarze spotkali się z dziennikarzami na specjalnie zwołanej konferencji prasowej.
- Początkowo trzy dziewczynki wentylowały się z niewielką pomocą tzw. formy nieinwazyjnego wsparcia oddechowego, natomiast dwóch dżentelmenów musiało być wentylowanych przy pomocy mechanicznej wentylacji. W tej chwili wszystkie dzieci pozostają na wentylacji nieinwazyjnej, co daje nam większe nadzieje na to, że ich płuca będą się rozwijać coraz lepiej, coraz szybciej i będziemy mogli zmniejszać stężenie tlenu - wyjaśniał prof. Ryszard Lauterbach, zarządzający oddziałem neonatologicznym.
Jak dodał, dzieci otrzymują już pierwszy pokarm. Zapowiedział, że będą (przynajmniej przez pierwsze trzy lata ich życia) pod stałą opieką szpitala.
- Nie pozbędziemy się kontaktu z nimi, będą przyjeżdżać do nas, będziemy kontrolować ich rozwój, diagnozować, doradzać, konsultować - mówił prof. Lauterbach.
Matka pięcioraczków mówiła na konferencji prasowej, że pozostała siódemka dzieci nie od razu wiedziała o narodzinach kolejnej piątki.
- Na początku powiedzieliśmy o trójce, nie chcieliśmy ich przerażać, nie chcieliśmy też, żeby poszły do szkoły i zaczęły rozpowiadać takie nowiny - powiedziała Dominika Clarke. O narodzinach piątki dowiedziały się w poniedziałek i "bardzo się ucieszyły".
- Czuję się bardzo dobrze, dzięki profesorowi, jakoś mnie poskładał. Czuję się naprawdę świetnie, dużo lepiej niż myślałam. Dzieci odpoczywają, stan stabilny - mówiła. Dominika Clarke podkreśliła, że przez 10 tygodni była "fantastycznie zaopiekowana" przez szpitalny personel.
- Emocje są różne, jest strach, oczywiście, o dzieci, o to, jak to będzie. Jest to też coś niezwykłego, co nie jest dane każdemu. Taka ciąża zdarza się raz na 52 miliony przypadków. (...) Większą szansę mamy na wygranie w totka - dodała.
Dominika Clarke wspomniała także, że skończyła studia na Akademia Górniczo-Hutnicza im. Stanisława Staszica w Krakowie (AGH) i potem wyjechała do Anglii, gdzie uczyła w szkole j. angielskiego i matematyki. To właśnie w Anglii poznała przyszłego męża. Przeprowadzili się przed sześcioma laty do Polski, wybudowali dom. Kobieta zaznaczyła też, że oboje są aktywni zawodowo, mają swoje firmy.