Ksiądz z Osiedla postanowił wraz z księdzem Marcinem Borynią z Diecezji Kieleckiej, salwatorianinem ks. Markiem Sawickim i ks. Bogdanem Kołodziejskim pokazać, co księża dostali podczas kolędy u swoich parafian.
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Założeniem opublikowanego filmu było pokazanie, co niematerialnego zostaje w księżach po kolędzie i że w kolędzie nie chodzi o przekazanie pieniędzy. Ksiądz Rafał Główczyński jako pierwszy pokazał, co otrzymał od parafian. W pierwszej kopercie znalazła się kartka z napisem "mała dziewczynka". Powiedział, że podczas jednej z kolęd przywitała go kobieta, która zapytała swoją córkę: - Powiedz, co wcześniej mi powiedziałaś, że kto dziś do nas przyjdzie?. Na co dziecko powiedziało: - Pan Jezus. Ksiądz Główczyński przekazał, że dla niego było to coś niesamowitego, ponieważ teraz, kiedy wielu ludzi uważa, że księża chodzą tylko po pieniądze, znajdą się osoby, które mają inne zdanie. - Od małego dziecka, które zawsze powie prawdę, usłyszeć, że jak idzie ksiądz, to idzie Pan Jezus, było czymś niesamowicie pozytywnym - przekazał ksiądz Główczyński.
Ksiądz Marcin Boryń również podzielił się swoim doświadczeniem. Ze swojej koperty wyjął kartkę z napisem "bezdomny". - Miałem kiedyś takie doświadczenie, które utkwiło mi w pamięci. Zaczepił mnie bezdomny i spytał, czy przyjdę z kolędą. Byłem zdziwiony, zapytałem, gdzie mieszka. Wtedy zaprowadził mnie do przybudówki na śmieci i mówił, że to jego dom. Powiedział, że ma wszystko, co mu potrzebne. Wstrząsnęło mną to spotkanie, pomodliliśmy się w tym miejscu i je poświęciłem. Doszedłem wtedy do wniosku, że wiele jest osób, które potrzebują naszego wsparcia, nie koniecznie finansowego, ale duchowego - przekazuje ks. Boryń.
Kolejna historia przytrafiła się księdzu ks. Bogdanowi Kołodziejskiemu. Wyjął ze swojej koperty kartkę z napisem "łóżko rehabilitacyjne". Powiedział, że przypadkiem znalazł się w mieszkaniu kobiety, która z powodu choroby cały czas leżała w łóżku. W jej mieszkaniu znalazł się przez przypadek, ponieważ, gdy podczas kolędy zapukał do jej mieszkania, drzwi otworzyła koleżanka kobiety, która przyszła wtedy w odwiedziny. - Miałem poczucie, że jestem tam potrzebny, że po to jest ta kolęda, żebym odwiedzał takich ludzi, wysłuchał ich. W całej naszej rozmowie nie było słowa narzekania, pani miała w sobie wielką wdzięczność za to, co ma - koleżankę, która codziennie ją odwiedza, pielęgniarki. Miałem wrażenie, że to nie ja dałem coś tej Pani, ale ona mi coś dała. A jeśli chcemy być szczęśliwi, to nie potrzebujmy wiele, tylko dostrzec, ile dobra mamy od Boga w życiu - przekazał ksiądz.
Ksiądz Główczyński zwracał też uwagę, na co są przekazywane ofiary, które parafianie przekazują podczas kolędy. - Spora część idzie na diecezję, później do parafii, jest przeznaczana na remonty albo na pokrywanie bieżących opłat. Część z nich jest przekazywana księżom, nie są to duże kwoty. Kolęda nie powinna się kojarzyć z pieniędzmi, a z czasem modlitwy, poznawania siebie - przekazał ksiądz w serwisie YouTube.